Gdyby rok temu – co przecież zapowiadała Beata Szydło – ministrem obrony narodowej został Jarosław Gowin, dzisiaj pewnie kupowalibyśmy francuskie śmigłowce i wokół MON panowałby błogi spokój. Ministrem został jednak Antoni Macierewicz, polityk wyrazisty, trudno sterowalny. Jego temperament (można odnieść wrażenie, że ciągle uczestniczy w kampanii wyborczej) spowodował, że dzisiaj jest najbardziej krytykowanym politykiem tego rządu.
Język ma niewyparzony, można odnieść wrażenie, że jego wypowiedzi nie do końca są przemyślane. Nie ma on dobrego doradcy medialnego, stąd te wpadki.
W ostatnich dniach niewątpliwe nie zyskał punktów, gdy w ostry sposób zaatakował Francuzów za stan rozmów na temat zakupu od nich caracali, a także w czasie debaty sejmowej, opowiadając o domniemanym zakupie przez Rosję mistrali (okręty desantowe) sprzedanych przez Francuzów Egiptowi. Błędem było wskazanie przez Macierewicza dostawcy śmigłowców dla wojska (zakłady Sikorsky w Mielcu), gdy nie ruszyły procedury związane z wyborem oferty.
To tylko jedna strona działalności Macierewicza, ostro punktowana przez polityków opozycyjnych, którzy oskarżają go, że działa w interesie Rosji.
Zdecydowanie mniej słyszymy na temat tego, jakie szef MON podejmuje decyzje. Te zaś są korzystne dla wojska. Nie ma wątpliwości, że wzmacnia on bezpieczeństwo państwa.