O 1.30 w nocy pod drzwiami Centrum pojawili się w asyście Żandarmerii Wojskowej szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek, Bartłomiej Misiewicz, dyrektor gabinetu ministra obrony Antoniego Macierewicza, osoby z nowego kierownictwa SKW - informuje Wyborcza.pl.
Urzędnicy otworzyli drzwi dorobionym kluczem i weszli do środka. Dyżurny oficer zawiadomił o tym fakcie przełożonego, dyrektora Centrum, pułkownika Krzysztofa Duszę. Ten po przyjeździe na miejsce nie został wpuszczony do środka.
Pułkownik Dusza zawiadomił policję. Funkcjonariusze po zapoznaniu się z sytuacją i konsultacjach z przełożonymi stwierdzili, że sprawa przekracza ich kompetencje.
Jak relacjonował płk Dusza, urzędnicy SKW i MON namawiali żandarmów, by ci weszli do pomieszczeń Centrum, zajmowanych przez polskich i słowackich pracowników. Były one jednak zaplombowane, więc Żandarmeria Wojskowa odmówiła.
Urzędnicy opuścili budynek, pozostawiając na straży wartownika z ŻW.