– To nie jest zjawisko kryzysowe – twierdzi Paweł Gniazdowski, szef firmy LHH DBM, która specjalizuje się w usługach outplacementu, czyli wsparcia dla zwalnianych pracowników. Na utrzymujący się wysoki poziom popytu na pracę i dodatnią dynamikę zatrudnienia zwraca uwagę Narodowy Bank Polski w opublikowanym w środę kwartalnym raporcie o rynku pracy w IV kw. 2016.
Podkreśla tam, że chociaż prawdopodobieństwo utraty pracy rosło w II i III kw. ub. roku, ostatnie miesiące przyniosły jego spadek, i to na tyle duży, że ryzyko utraty pracy było najniższe od szczytu koniunktury w 2006 r. Wraz z jego spadkiem rosło zaś prawdopodobieństwo znalezienia pracy. W kolejnych miesiącach zatrudnieniu powinno zaś sprzyjać prognozowane przyspieszenie tempa wzrostu PKB i odbudowa popytu na inwestycje (m.in. dzięki większemu wykorzystaniu funduszy z Unii Europejskiej).
Nie oznacza to jednak, że zwolnień nie będzie, szczególnie w sektorze finansowym, gdzie trwa konsolidacja banków, a dodatkowo firmy dostosowują się do zmian technologicznych.
Aleksander Kornatowski, wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie, które notuje najwięcej zgłoszonych i zrealizowanych zwolnień (na Mazowszu swoje centrale i siedziby ma znaczna część dużych, ogólnopolskich firm, które tutaj zgłaszają plany cięć zatrudnienia także w innych częściach kraju), zwraca uwagę na zmiany strukturalne w firmach. – Wzrost zwolnień grupowych w 2016 r. oraz pierwsze duże zwolnienia zaplanowane w 2017 r. (głównie w bankowości i telekomunikacji) wskazują, że nowe technologie – systemy bankowości internetowej i obsługi online – wymuszają zwolnienia pracowników zajmujących się bezpośrednią obsługą klientów – wyjaśnia wiceprezes WUP w Warszawie. Według danych urzędu wśród firm, które w ub. roku zwolniły najwięcej osób (ponad 500), były Bank BGŻ BNP Paribas (który restrukturyzował zatrudnienie po fuzji BGŻ i BNP Paribas), Skanska i T-Mobile.
Automat odbiera pracę
Michał Młynarczyk, szef rekrutacyjnej Devonshire Group, twierdzi, że zwolnienia w sektorze finansowym to w dużej mierze restrukturyzacja zatrudnienia. Firmy ograniczają tradycyjne stanowiska sprzedażowe i doradczo-usługowe, a w zamian rozwijają działy związane z nowymi technologiami – gdzie wymaga się innych kompetencji.
Jacek Pająk, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie, który zanotował w minionym roku ponadpięciokrotny wzrost liczby osób zgłoszonych do zwolnień grupowych (do 5,9 tys.) i ponadośmiokrotny wzrost faktycznie zwolnionych, wskazuje na dwie przyczyny zmian w bankowości. – Z jednej strony jest to efekt automatyzacji części procesów bankowych – większa liczba procesów jest wykonywana samodzielnie przez klientów poprzez serwisy transakcyjne banków lub aplikacje mobilne, bez konieczności odwiedzania oddziałów. Z drugiej strony powodem zwolnień są zachodzące w branży fuzje, m.in. fuzja operacyjna Banku BPH i Alior Banku. Efektem tego procesu były likwidacje dublujących się stanowisk w strukturach łączących się instytucji – podkreśla szef WUP w Krakowie.