ASF wybił właśnie w Polsce 12 tys. zwierząt. To nie koniec

Zaledwie dwa tygodnie wystarczyły, by wirus ASF zniszczył stada świń liczące łącznie ponad 12 tys. sztuk.

Aktualizacja: 05.08.2019 21:40 Publikacja: 05.08.2019 21:00

ASF wybił właśnie w Polsce 12 tys. zwierząt. To nie koniec

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Po chwili względnego spokoju wirus afrykańskiego pomoru świń znów przypuścił szturm na chlewnie. W ciągu zaledwie dwóch tygodni liczba ognisk odnotowanych przez Główny Inspektorat Weterynarii wzrosła o jedną trzecią, wykryto aż dziesięć nowych ognisk tej choroby u świń, a łącznie w tym roku wykryto już 33 ogniska.

Niestety, zaczynają się też potężne straty – na Warmii i Mazurach wirus trafił do gospodarstwa, w którym przetrzymywano 9435 świń, kolejne gospodarstwo w tym rejonie, dotknięte właśnie przez ASF, hodowało 2428 zwierząt. A może być tylko gorzej, epidemia powoli, ale nieubłaganie przesuwa się na zachód, w kierunku regionów, w których powstaje dwie trzecie polskiej wieprzowiny, czyli województw łódzkiego, kujawsko-pomorskiego oraz Wielkopolski.

ASF jest dla rolników dużo większym problemem niż na przykład katastrofy pogodowe – tu nie ma możliwości ubezpieczenia stada. ASF jest chorobą zwalczaną z urzędu, ubezpieczyciele trzymają się od tego ryzyka z daleka. Rekompensaty za wybicie stad, konieczne w ramach walki z epidemią, wypłaca państwo, ale ten proces nie idzie gładko. – Produkcja często jest oparta na kredytach bankowych, dlatego losy gospodarstwa zależą od tego, jak do problemu podejdą banki – mówi Aleksander Dargiewicz, dyrektor Krajowego Związku Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej. Wyjaśnia, że uzyskanie rekompensaty za zlikwidowane stado trwa tygodniami, czasem nawet miesiącami. W tym czasie rolnik jest uzależniony od decyzji kredytodawcy. – Jeśli bank jest w stanie przychylnie podejść do tematu, przełożyć płatności na inne terminy, to jest możliwość odbudowy produkcji. Jeżeli producent trzody dostanie w odpowiednim czasie pieniądze, to będzie go stać na to, by wstawić nowe zwierzęta i odnowić produkcję. Przepisy mówią, że po 40 dniach od likwidacji i odkażania, jeśli wszystkie warunki są spełnione, można odnowić produkcję – wyjaśnia Dargiewicz.

Wysokość rekompensaty ustala rzeczoznawca, który z ramienia Skarbu Państwa szacuje wysokość poniesionej straty, na podstawie ilości zwierząt i ich kategorii oraz aktualnych cen rynkowych. Tu liczy się czas. – Zdarza się jednak, że nawet duże przedsiębiorstwa nie dostają odszkodowania. Niektóre sprawy są w sądach – przyznaje Dargiewicz. I tu zaczyna się czasem problem, bo gdy rolnik nie ma innych dochodów i nie może sam sfinansować zasiedlenia fermy, taka sytuacja może prowadzić do bankructwa.

Epidemia ASF zmienia polski rynek produkcji wieprzowiny. Jak zauważa posłanka Dorota Niedziela (PO), wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Rolnictwa, w ciągu ostatnich czterech lat z powodu ASF ubito już ponad 150 tys. świń.

– Gdy PiS przejmował władzę, w Polsce było 244 tys. stad trzody chlewnej, dzisiaj mamy ich 154 tys. To dramatyczny spadek liczby stad trzody o prawie 37 proc. – mówi Niedziela.

Ten nagły wysyp ognisk ASF nie dziwi ekspertów. – Mogliśmy się spodziewać takiego rozwoju wypadków, co roku w sezonie letnim mamy wysyp ognisk ASF – mówi prof. Zygmunt Pejsak z krakowskiego Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR. W lecie na pola wyjeżdżają rolnicy maszynami. Jak tłumaczy profesor, jeśli leżą tam szczątki padłych z powodu ASF dzików i przejedzie po nich sprzęt rolniczy, to wirus trafi na teren gospodarstwa na oponach ciągników i innych maszyn. A z podwórza czy hali maszyn właściciel lub pracownicy mogą wnieść wirusa na butach do chlewni. – Problem w tym, że wszyscy rolnicy muszą przestrzegać wszystkich elementów bioasekuracji. Najsłabszym ogniwem są obecnie maszyny pracujące na polach, a także ludzie chodzący po lasach – mówi prof. Pejsak.

Jego zdaniem intensywny rozwój ASF będzie trwał co najmniej do końca sierpnia, a spadek liczby ognisk nadejdzie od września, najpóźniej października. Ekspert przypomina, że na terenach objętych afrykańskim pomorem świń maszyny rolne po wyjeździe z pola muszą mieć oczyszczone koła.

Po chwili względnego spokoju wirus afrykańskiego pomoru świń znów przypuścił szturm na chlewnie. W ciągu zaledwie dwóch tygodni liczba ognisk odnotowanych przez Główny Inspektorat Weterynarii wzrosła o jedną trzecią, wykryto aż dziesięć nowych ognisk tej choroby u świń, a łącznie w tym roku wykryto już 33 ogniska.

Niestety, zaczynają się też potężne straty – na Warmii i Mazurach wirus trafił do gospodarstwa, w którym przetrzymywano 9435 świń, kolejne gospodarstwo w tym rejonie, dotknięte właśnie przez ASF, hodowało 2428 zwierząt. A może być tylko gorzej, epidemia powoli, ale nieubłaganie przesuwa się na zachód, w kierunku regionów, w których powstaje dwie trzecie polskiej wieprzowiny, czyli województw łódzkiego, kujawsko-pomorskiego oraz Wielkopolski.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła