Czym będzie komisja weryfikacyjna? To twór bez precedensu w polskim systemie prawnym. Kierować ma nią wiceminister, czyli polityk z większości rządzącej. Resztę członków powoływać ma Sejm, czyli składać się będzie z reprezentantów... większości parlamentarnej. O obecności opozycji ani prezes Jarosław Kaczyński, ani minister Zbigniew Ziobro nawet się nie zająknęli. Radę Społeczną, zajmującą się opiniowaniem, mają tworzyć warszawskie organizacje „zasłużone w walce o prawa lokatorów".
Komisja ma pracować jawnie i wszczynać postępowania z urzędu. Odwoływać się od jej decyzji będzie można do prezesa Rady Ministrów lub do sądów administracyjnych (ta ścieżka nie została precyzyjnie opisana). Nieznany jest także zakres działania komisji: „projekt ustawy odnosi się do wydarzeń warszawskich, ale będzie go można rozszerzyć" – mówił prezes Kaczyński. Komisja będzie miała prawo do wprowadzania zmian w księgach wieczystych i do nakładania wielomilionowych odszkodowań.
Czy komisja będzie mogła podważać prawomocne wyroki sądowe? – Wyroki będą respektowane – odpowiadał podczas wtorkowej konferencji wiceminister Patryk Jaki – ale nam chodzi o ocenę decyzji podejmowanych przez władze miasta stołecznego Warszawa.
I tu chyba tkwi istota zamiarów PiS.
– To jest sowietyzm na całego – mówi adwokat, były poseł Ryszard Kalisz – żeby decyzje komisji weryfikacyjnej mogły być oceniane przez sądy administracyjne, musiałaby wydawać decyzje w trybie administracyjnym. A to niemożliwe. Do tego naruszanie rękojmi ksiąg wieczystych... Czysto populistyczny wyraz sprawiedliwości ludowej...