Hanna Gronkiewicz-Waltz, pytana w połowie maja o ocenę komisji weryfikacyjnej, powiedziała: "Uważam, że komisja jest niekonstytucyjna". Wskazała, że taką opinię wydał m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. Według niej nie ma gdzie sprawdzić konstytucyjności komisji, bo Trybunał Konstytucyjny jest "atrapą".
"W związku z tym nie mam zamiaru stawić się (przed komisją), bo jest niekonstytucyjna" - podkreśliła wówczas Gronkiewicz-Waltz. Zapytana, czy nie boi się tego, że minister sprawiedliwości będzie próbował doprowadzić ją mimo wszystko przed komisję, Gronkiewicz-Waltz odparła: "Niech próbuje".
Jak odbierana jest konsekwentne stanowisko prezydent Warszawy, która mówi, ze nie stawi się przed komisją? - Konsekwencja a wiarygodność to są dwie różne rzeczy. Pani prezydent powtarza, że nie przyjdzie, ale nowe fakty w tej sprawie powodują, że jej wiarygodność jest coraz mniejsza. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie podaje argumentów, czemu jej zdaniem coś jest niekonstytucyjne. Żaden urzędnik nie ma prawa osobiście oceniać, co jest obowiązującym prawem - powiedział Sebastian Kaleta.
Co się stanie, jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz rzeczywiście nie pojawi się przed komisją? - Po pierwsze to jest obowiązek. Nie tamuje to jednak możliwości prowadzenia postępowania. Jeśli pani prezydent twierdzi, że się nie stawi, a moim zdaniem tak nie będzie, to jeśli prawidłowo zarządzała miastem, niech o tym powie. Nie rozumiem problemu - powiedział członek komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji