Korwin-Mikke: Zlikwidujmy to państwo!

Wyciągana przez „Gazetę Wyborczą” afera z podsłuchami u Jarosława Kaczyńskiego zupełnie mnie nie poruszyła – podobnie jak nie poruszyła mnie afera z podsłuchami z knajpy „Sowa i Przyjaciele”. Ja po prostu WIEM, jak działa to teoretyczne państwo – i zdziwiłoby mnie (BARDZO by mnie zdziwiło!), gdyby takich afer nie było – pisze Janusz Korwin-Mikke.

Aktualizacja: 31.01.2019 17:05 Publikacja: 31.01.2019 17:02

Janusz Korwin-Mikke

Janusz Korwin-Mikke

Foto: tv.rp.pl

III Rzeczypospolita jest sztucznym tworem zaplanowanym przez śp. gen. Czesława Kiszczaka (chapeau bas – to był majstersztyk!). Niemal w ostatniej chwili „poprawionym” w porozumieniu z Wielkim Wschodem Francji (to rządząca Francją – i nie tylko - lewicowa pseudo-masoneria) reprezentowanym przez śp. Bronisława Geremka i Adama Michnika. Nie wiem, czy ta „poprawka” była uzgodniona ze śp. gen. Wojciechem Jaruzelskim, który słabo orientował się w polityce, a już w ogóle w gospodarce. Na pewno wiedział o tym – i mi powiedział – śp. Mieczysław F. Rakowski. A możliwe, że sam gen. Kiszczak nie był zorientowany, w czym naprawdę bierze udział.

W każdym razie w Magdalence (przypominam: to gen. Kiszczak zapraszał imiennie „opozycję” do „Okrągłego Stołu” - więc proszę się nie dziwić, że ta „opozycja” składała się z agentów WSI i SB pod wodzą p. Lecha Wałęsy) ustalono: „Raz rządzimy my – raz wy; kto wygrywa wybory – bierze kasę; niezależnie od tego, kto wygra wybory, wchodzimy do Wspólnoty Europejskiej, budujemy euro-socjalizm, a Polacy niech myślą, że mają wybór”. Oczywiście zakładało to, że „kruk krukowi oka nie wykole”.

I to działało 30 lat. Dopiero deklaracja Jarosława Kaczyńskiego, że nie ma zamiaru władzy już nigdy oddać - wzbudziła święte oburzenie wtajemniczonych -  i rozgłośne protesty naiwnych. Zabawne w tym jest to, że nie mogąc powołać się publicznie na złamanie porozumienia z Magdalenki opozycja krzyczy o „łamaniu demokracji” - podczas gdy to właśnie PiS stosuje demokrację i w imieniu większości łamie te (i inne) zasady.

Chyba śp. Alexis de Tocqueville napisał 170 lat temu, że „Demokracja przetrwa tak długo, jak długo politycy nie odkryją, że można przekupić wyborców ich własnymi pieniędzmi”. To dzieje się na całym świecie – i to dzieje się i w Polsce. Z tym, że gdzie indziej wynika to z natury demokracji – a u nas zostało zaimplementowane sztucznie, jako zasada ustroju; dlatego przybiera większe rozmiary.

Złem nie jest to, że Jarosław Kaczyński bierze z państwowego banku miliardową pożyczkę; złem jest to, że istnieją państwowe banki. Złem nie jest to, że Polska Grupa Zbrojeniowa źle wydawała pieniądze: złem jest to, że istnieje Polska Grupa Zbrojeniowa. Jeśli tylko firma jest państwowa, to od razu przestaje służyć społeczeństwu – zaczyna służyć kaście polityków i urzędników, czyli aparatowi państwa. Jest to nieuniknione. Dlatego politycy i ich dziennikarskie pieski starają się ugruntować w ludziach przekonanie, że gdy firma jest państwowa, to „należy do nas, do obywateli - nie do jakiegoś kapitalisty”.

To jednak nie wszystko. W narodowo-socjalistycznej III Rzeszy firmy były formalnie prywatne – jednak musiały produkować to, co kazało państwo, po ustalonych z państwem cenach. Co doprowadziło Niemcy do progu katastrofy gospodarczej, która została zamaskowana wypowiedzeniem wojny: podczas wojny długów się nie spłaca, i od obywateli można o wiele więcej wymagać. Jeśli dziś słyszymy, że amerykańska klasa polityczna (przy oporze Donalda Trumpa!) domaga się wypowiedzenia wojny Rosji, Chinom, w ostateczności choćby Iranowi – to pamiętajmy o ponad 20 bilionach dolarów zadłużenia Wuja Sama (dla porównania: Polska 0,25 bln dol., Rosja 0,11 bln dol.).

Jak wiedział już śp. Karol Marks demokracja w sposób nieunikniony prowadzi do socjalizmu – a ten (o czym Marks nie wiedział...) w sposób nieunikniony prowadzi do katastrofy. Nacjonalizacja banków jest korzystna dla polityków – ale tego domaga się większość ludzi. Jest zdumiewające, że ci sami ludzie, którzy twierdzą, iż politycy to sami durnie lub złodzieje, domagają się tego, by banki były państwowe – a więc zarządzane przez tych durniów i złodziei.

Przeciętny Polak niby wie, że w USA wszystkie firmy zbrojeniowe są prywatne, a US Army jest znakomicie uzbrojona – ale ze zgrozą myśli o tym, że „naszą polską armię” miałby zaopatrywać w broń jakiś prywaciarz!

Jednak nawet gdyby firmy były prywatne – ale politycy mieli wpływ na ich działanie – to korupcja byłaby nieunikniona. Gdy ludzie oburzają się, że PiS chciało sobie postawić dwa wieżowce, to dobrze byłoby, by wiedzieli, jak powstały np. „Mościce”, którymi wywianowano śp. Ignacego Mościckiego – w nagrodę za to, że jako chemik konstruował bomby dla terrorystów śp. Józefa Piłsudskiego. Nie jest przypadkiem, że sanacyjna II Rzeczpospolita jest wzorem Jarosława Kaczyńskiego... i posłużyła gen. Kiszczakowi za model.

Ja natomiast domagam się całkowitego odcięcia polityki od gospodarki. W obydwie strony zresztą. Politykom nie wolno wtrącać się do gospodarki – ale i „ludziom pracy” (wszystko jedno: kapitalistom, menadżerom, czy robotnikom) nie wolno wtrącać się do polityki. Bo wtedy zwycięży złowroga zasada: „Co jest dobre dla GENERAL MOTORS jest dobre dla USA!”.

W I Rzeczypospolitej rządziła szlachta – ale szlachcicom nie wolno było prowadzić działalności gospodarczej! Właśnie dlatego, by nie uchwalali przepisów korzystnych dla ich biznesów. Niestety: większość miała jakieś-tam gospodarstwo rolne – więc faworyzowali rolnictwo. W efekcie Polska była bardzo bogata będąc eksporterem zbóż – ale przemysł był niedorozwinięty...

Więc kto powinien rządzić? Cóż: jestem monarchistą... Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że dziś możliwe są tylko ersatze. Rosją rządzi były KGB-ista – i rozwija się ona znacznie lepiej od krajów UE, bo mniej tam demokracji – a więc i socjalizmu (ale gdy Władimir Putin chciał podnieść kobietom wiek emerytalny do 60 lat, to musiał ustąpić przed protestami!). W swoim czasie publicznie proponowałem gen. Markowi Dukaczewskiemu, by nie rządził Polską z tylnego siedzenia, tylko otwarcie przejął władzę... i odpowiedzialność!

Nie chciał – albo nie mógł. Może teraz ktoś się odważy? Myślę, że ten, kto wsadziłby do „internatu” dzisiejszą klasę polityczną (a niechby i ze mną!) zyskałby powszechny poklask. I miałby szanse na miejsce III RP stworzyć jakieś normalne państwo polskie.

III Rzeczypospolita jest sztucznym tworem zaplanowanym przez śp. gen. Czesława Kiszczaka (chapeau bas – to był majstersztyk!). Niemal w ostatniej chwili „poprawionym” w porozumieniu z Wielkim Wschodem Francji (to rządząca Francją – i nie tylko - lewicowa pseudo-masoneria) reprezentowanym przez śp. Bronisława Geremka i Adama Michnika. Nie wiem, czy ta „poprawka” była uzgodniona ze śp. gen. Wojciechem Jaruzelskim, który słabo orientował się w polityce, a już w ogóle w gospodarce. Na pewno wiedział o tym – i mi powiedział – śp. Mieczysław F. Rakowski. A możliwe, że sam gen. Kiszczak nie był zorientowany, w czym naprawdę bierze udział.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę