Historię 19-letniego Andrzeja Hałko opisuje niezależna białoruska gazeta "Nasza Niwa". Mężczyzna zaginął w lutym na Ukrainie i od tamtej pory był poszukiwany przez swojego ojca, białoruskiego dziennikarza Zmitra Hałko. Dzięki interwencji białoruskich i ukraińskich mediów, chłopak wrócił do domu 5 lipca. Jak się okazało, od ponad czterech miesięcy przebył w niewoli pod Odessą, w miejscowości Welykyj Dalnyk.

- Było to prawdziwe niewolnictwo. Werbowali ludzi koło dworca w Kijowie, obiecali dobrą pracę i wysoką pensję. Później odwieźli do Welykiego Dalnyku i trzymali tam pod ochroną. Pracowaliśmy w polu i w ogrodach, przy cebuli, przy burakach. Trzeba było wszystko to pielić oraz spryskiwać różnego rodzaju chemią – mówi Zmicer Hałko, cytowany przez "Naszą Niwę".

Mężczyzna twierdzi, że pracownicy nie mieli możliwości swobodnego poruszania się. – Wszystkich trzymali na terenie porzuconej bazy wojskowej. Żadnych pieniędzy nikt nie dostawał, jedynie karmili i dawali papierosy. Ktoś próbował uciekać i komuś to się udało. Andrzejowi się nie udało, złapali go i grożąc pistoletem zmusili do powrotu.

- Właścicielem tego całego "biznesu" jest Gruzin Timur. Jako ochroniarzy zatrudnia cyganów – mówi ojciec chłopaka. Jak twierdzi, syna udało mu się uratować jedynie dzięki temu, że ogłoszenie o zaginięciu Andrzeja zobaczył w Kijowie mężczyzna, któremu wcześniej udało się uciec z niewolniczego obozu pod Odessą. – Kiedy o sprawie zrobiło się głośno, Timur zawołał Andrzeja do siebie, dał mu ubranie i pieniądze i wypuścił. Powiedział, że nie chce zbędnych problemów – opowiada Hałko.

W ukraińskich mediach roi się od informacji na temat niewolnictwa w Odessie. Pod koniec czerwca ukraińskie służby ścigania zatrzymały tam członków międzynarodowej grupy przestępczej zajmującej się handlem ludźmi. Porywali oni młode dziewczyny i sprzedawali za granicę, gdzie zmuszano je do świadczenia usług seksualnych. Przestępcy wpadli na ukraińsko-polskiej granicy, gdy próbowali przewieźć dziewczyny do Unii Europejskiej. Zatrzymała ich ukraińska straż graniczna.