Sieć kawiarni Starbucks ma spore problemy. Choć miłośników kofeiny na tym świecie nie brakuje, klienci coraz chętniej przychodzą wypić kawę przy pączku do barwnych lokali Dunkin’ Donuts. Firma specjalizująca się w słodkich wypiekach drożdżowych w kształcie krążka wprowadza do swojej oferty coraz więcej rodzajów kaw i kładzie na niej coraz większy nacisk w swoich kampaniach reklamowych.

„Odwiedzając Dunkin’ Donuts, masz 100% pewności, że otrzymasz najwyższej jakości kawę. Każdy łyk to niepowtarzalne doznania smakowe!” – zachwala swój produkt firma Dunkin’ Donuts na swojej stronie internetowej.

To przyniosło już widoczne efekty. Akcje grupy Dunkin' Brands, właściciela m. in. sieci Dunkin’ Donuts i lodziarni Baskin-Robbins, poszybowały w 2017 roku o 10 proc., a w ciągu ostatnich 12 miesięcy urosły o 25 proc. Zasługą tego był przede wszystkim wzrost sprzedaży, który przebił oczekiwania analityków rynkowych – podaje CNN.

Starbucks z kolei nie radzi sobie najlepiej w tym roku i rośnie w znacznie wolniejszym tempie niż jego konkurent. Oprócz Dunkin’ Donuts, do wojny kawowej przyłączyły się również takie sieci szybkiej obsługi, jak Peet's, Tim Hortons, Caribou, a nawet McDonald's, który po raz kolejny niedawno wprowadził promocję "Poranna kawa", dzięki której klienci mogą w wyznaczonych godzinach nabyć gorący napój za darmo.

Poza rosnącą konkurencją na rynku, Starbucks ostatnio miał również problemy ze swoją nową aplikacją mobilną, która umożliwia składanie zamówień z wyprzedzeniem i omijanie kolejek w kawiarniach. Funkcja ta przyniosła jednak sieci niezamierzone konsekwencje – tak wielu klientów zaczęło korzystać z aplikacji, że tworzyły się gigantyczne kolejki po sam odbiór kawy i bariści mieli problem z nadążeniem za zamówieniami. To z kolei zniechęciło pozostałych klientów nie używających aplikacji do odwiedzania lokali Starbucksa, ponieważ musieliby wtedy stać w dwóch długich kolejkach.