Brytyjskie rakiety przeciwlotnicze kuszą Warszawę

Brytyjski koncern rakietowy MBDA, producent nowoczesnych zestawów przeciwlotniczych, rusza na podbój polskiego rynku.

Aktualizacja: 04.10.2018 13:23 Publikacja: 04.10.2018 12:52

Brytyjskie rakiety przeciwlotnicze kuszą Warszawę

Foto: materiały prasowe

Jest pewne, że MBDA UK potentat precyzyjnej broni z Wysp nie uniknie starcia na polskiej ziemi z Amerykanami. Po podpisaniu wiosną kontraktu na Patrioty i po lipcowej decyzji Warszawy, że to Waszyngton i Lokheed Martin wyposaży w wyrzutnie dalekosiężnych rakiet także polską lądową tarczę Homar wydaje się, że trudno będzie Brytyjczykom powstrzymać nad Wisłą zwycięską marketingową ekspansję zbrojeniowych koncernów z USA.

Jednak zdaniem ekspertów jeśli ktokolwiek byłby dziś zdolny zatrzymać pochód pewnych siebie Amerykanów, choćby na niewielkim odcinku zbrojeniowego frontu - to należałoby postawić na Brytyjczyków. Znawcy rakietowego uzbrojenia twierdzą wręcz, że wyrzutnie i pociski CAMM przeznaczone dla obrony powietrznej krótkiego zasięgu, nie są w naszej armii bez szans. CAMM to prawdziwie angielska robota: ich system naprowadzania trudno zakłócić, są tak precyzyjne, że nadają się do zwalczania trudnych i najgroźniejszych celów, łatwo je integrować z zewnętrznymi, lokalnymi systemami rozpoznania i dowodzenia.

materiały prasowe

Narew na celowniku

Otwierające się polskie transferowe okienko widzi też MBDA UK. W przyszłym tygodniu rakietowa spółka otworzy w Warszawie swoje przedstawicielstwo . - To przyczółek dla potencjalnej brytyjskiej ekspansji a co najmniej zapowiedź polityki długofalowej obecności i ewentualnej współpracy - prognozują analitycy.

- Krajowy przemysł, który przymierza się do budowy własnymi siłami tarczy powietrznej Narew usłyszał od Brytyjczyków zapewnienie daleko idącej technologicznej współpracy i jest pod wrażeniem otwartości dla wymiany doświadczeń w dziedzinie rozwiązań rakietowych. Takich deklaracji z zasady nie składają Amerykanie – mówi Adam Maciejewski ekspert ds. precyzyjnego uzbrojenia z fachowego pisma Wojsko i Technika. - W USA transferu zaawansowanych technik obronnych za granice po prostu zakazuje prawo - dodaje analityk.

materiały prasowe

Marek Borejko, dyrektor Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w Polskiej Grupie Zbrojeniowej nie ukrywa, że program Narew to dziś oczko w głowie PGZ. Nawet ustawienie na stanowiskach bojowych zakontraktowanych Patriotów nie obroni przed lotniczym atakiem manewrujących zgrupowań wojsk, polowych baz i ważnych strategicznie obiektów. Od tego jest broń rakietowa krótkiego zasięgu. Dziś praktycznie nie mamy jej w arsenale, zapowiada ją dopiero program Narew.

Szanse dla zbrojeniówki

Kolejne ekipy w MON od lat deklarowały, że zbudowanie przeciwlotniczej tarczy krótkiego zasięgu powierzą polskim fabrykom. Dyr. Borejko: to wykonalne, tym bardziej, że rodzimy przemysł nie musiałby kluczowych komponentów takiej broni tworzyć od zera. Wojsko już kupuje w krajowych firmach komponenty niezbędne do tworzenia przyszłego systemu Narew: to najnowsze stacje radiolokacyjne i systemy dowodzenia z PIT – Radwaru, bezpieczne środki komunikacji z wojskowych zakładów łączności czy systemy identyfikacji swój- obcy IFF albo specjalistyczne platformy transportowe i pojazdy.

Szef Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w PGZ przyznaje że rodzimej zbrojeniówce do samodzielnego skonstruowania taktycznego przeciwlotniczego „parasola" brakuje tylko efektorów czyli budowanych w kraju nowoczesnych, kierowanych pocisków i wyrzutni.

– Najszybszą drogą do ich pozyskania jest zakup licencji. - Chodzi o zagraniczne technologie przeciwlotniczych precyzyjnych rakiet z wieloimpulsowymi silnikami naprowadzanych wielokanałowo (broń może wówczas przechwycić równocześnie wiele celów), o zasięgu ok. 20 km – tłumaczy Borejko. - W Polsce nigdy takich pocisków nie produkowaliśmy. Aby zbudować samodzielnie kompetencje w tej dziedzinie potrzeba dekady. Dobrze wynegocjowany zakup wartościowej licencji skróciłby ten proces przynajmniej o połowę – tłumaczy specjalista z PGZ.

Ściśle tajne technologie

Brytyjczycy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Właśnie teraz sami rozwijają lądową wersję pocisków CAMM. Deklarują, że byliby gotowi z Polską podzielić się technologiami. Adrian Monks Dyrektor ds. Sprzedaży i Rozwoju Działalności na Polskę w MBDA Missile Systems zapewnia, że zielone światło do współdziałania zapalił na najwyższym szczeblu w Londynie polsko brytyjski traktat obronny z grudnia 2017 r. Nick de Larrinaga szef komunikacji w głównej kwaterze MBDA UK w podlondyńskim Stevenage zwraca uwagę na inny jeszcze aspekt brytyjskiej oferty czyli brak politycznych ograniczeń w dysponowaniu bronią. – W kontraktach na pewno nie będzie klauzul które zmniejszałyby waszą niezależność i suwerenność w tym względzie - kusi de Larrinaga.

Polski przemysł intryguje jednak odpowiedź na zasadnicze pytanie czy technologiczna współpraca objęłaby także najbardziej chronione i ściśle tajne rozwiązania zwłaszcza seekery czyli umieszczone w głowicach pocisków aktywne systemy radiolokacyjnego naprowadzania rakiet?

Dyr. Monks odpowiada: - Będziemy negocjować ale byłbym optymistą. MBDA UK jest właścicielem wszystkich rozwiązań konstrukcyjnych swoich pocisków i mamy zgodę rządu na współdziałanie z polskim przemysłem .

Niewidoczna tarcza

Zastawy CAMM stanowiły do tej pory uzbrojenie fregat rakietowych Typ 23 Royal Navy (Królewskiej Marynarki Wojennej Wielkiej Brytanii) teraz, po rozwinięciu lądowej wersji broni zastępują sukcesywnie naziemne systemy obrony powietrznej Rapier brytyjskich wojsk lądowych.

Zaletą mobilnego systemu CAMM jest m in. technologia zimnego startu. W początkowej fazie pocisk opuszcza wyrzutnię wypychany pneumatycznie. To utrudnia przeciwnikowi wykrycie i namierzenie miejsca odpalenia rakiety. Pionowy start ułatwia natomiast zwalczanie celów w pełnej sferze (360 st.). Standardowa bateria CAMM może niszczyć cele w promieniu od 1 km do ponad 25 km. Dodatkowe możliwości ma natomiast najnowszy, opracowywany zestaw CAMM-ER (Extended Range, o wydłużonym zasięgu). Może on współpracować z istniejącymi i przyszłymi elementami kierowania i dowodzenia lądowymi systemami obrony powietrznej a także innymi rodzajami uzbrojenia ziemia-powietrze. Mobilne zestawy CAMM i CAMM-ER, rozmieszczone jako elementy naziemnego systemu modułowej wielowarstwowej obrony powietrznej nadają się doskonale do osłony zwłaszcza obszarów zurbanizowanych – zachwala dyrektor Monks.

Jest pewne, że MBDA UK potentat precyzyjnej broni z Wysp nie uniknie starcia na polskiej ziemi z Amerykanami. Po podpisaniu wiosną kontraktu na Patrioty i po lipcowej decyzji Warszawy, że to Waszyngton i Lokheed Martin wyposaży w wyrzutnie dalekosiężnych rakiet także polską lądową tarczę Homar wydaje się, że trudno będzie Brytyjczykom powstrzymać nad Wisłą zwycięską marketingową ekspansję zbrojeniowych koncernów z USA.

Jednak zdaniem ekspertów jeśli ktokolwiek byłby dziś zdolny zatrzymać pochód pewnych siebie Amerykanów, choćby na niewielkim odcinku zbrojeniowego frontu - to należałoby postawić na Brytyjczyków. Znawcy rakietowego uzbrojenia twierdzą wręcz, że wyrzutnie i pociski CAMM przeznaczone dla obrony powietrznej krótkiego zasięgu, nie są w naszej armii bez szans. CAMM to prawdziwie angielska robota: ich system naprowadzania trudno zakłócić, są tak precyzyjne, że nadają się do zwalczania trudnych i najgroźniejszych celów, łatwo je integrować z zewnętrznymi, lokalnymi systemami rozpoznania i dowodzenia.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Cybernetyczna wojna nęka firmy i instytucje
Biznes
Kierunek zielone miasta. Inwestorzy szansą dla metropolii
Biznes
Futurystyczny projekt Arabii Saudyjskiej budzi kontrowersje. „Kazano zabijać”
Biznes
Sankcje działają. Miliarderzy wracają do Rosji, ale boją się nacjonalizacji
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Biznes
Orły Rzeczpospolitej 2024 wybrane