Czy PiS straci wkrótce większość w Sejmie? Sygnały od naszych rozmówców są sprzeczne. Ale wydaje się coraz bardziej pewne, że w najbliższym czasie, być może już na początku nowego tygodnia, z klubem PiS pożegna się grupa posłów związanych z byłym szefem resortu rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim. Liczebność tej grupy jest oceniania w PiS różnie, ale najczęściej wskazuje się, że to czterech–sześciu posłów i senatorów. Od tego zależy, czy PiS po ich odejściu utrzyma większość. Teraz razem z koalicjantami ma 235 posłów. – Dlatego nawet odejście kilku osób będzie mieć co najwyżej znaczenie psychologiczne – zastrzega jeden z naszych informatorów. Jak podkreśla inny, Ardanowski i jego ludzie w głosowaniach i tak będą wspierać rząd premiera Mateusza Morawieckiego.

– To będzie pierwszy taki sygnał od lat. Do tej pory albo utrzymywaliśmy stan posiadania, albo do nas przychodzili. Teraz możemy wejść na ścieżkę, z której już nie ma odwrotu – martwi się ważny polityk PiS z Nowogrodzkiej, który przekonuje, że ostatecznie do odejść jednak nie dojdzie. Większość naszych rozmówców twierdzi jednak, że to już pytanie nie „czy", ale „kiedy".

Czwarty koalicjant?

Sekwencja wydarzeń, która doprowadziła do tego momentu, zaczęła się, gdy doszło w PiS do konfliktu na tle forsowanej przez Jarosława Kaczyńskiego ustawy o ochronie zwierząt. Jej twarzą był Michał Moskal, szef młodzieżówki PiS. Doszło wtedy do kilku publicznych starć Moskala z Ardanowskim. Później nastroje w Klubie PiS się pogarszały, a Ardanowski w piątek przyznał na antenie radia Wnet, że jest gotowy do wyjścia, jeśli postawa władz PiS się nie zmieni. – My jesteśmy ludźmi prawicy, którym zależy, by rządy prawicy trwały. Każdy będzie indywidualnie decydował o popieraniu działań rządu – stwierdził. Co ciekawe, od kilku dni w PiS wrócił temat ustawy o ochronie zwierząt, która ma być przygotowana ponownie. Być może to jest decyzja, która przesądzi o tym, że Ardanowski i jego koledzy odejdą z klubu. Ostatecznie, chociaż o nowej ustawie mówią oficjalnie politycy PiS, nic nie jest jeszcze całkowicie przesądzone. Tak jak utworzenie nowego koła. Jaka jest agenda Ardanowskiego? „Dziennik Zachodni" pisze, że Ardanowski i jego ludzie chcą być kimś w rodzaju „czwartego koalicjanta". Jednak sprawa może mieć dużo szersze znaczenie.

Szydło wraca do gry

W Warszawie krążą informacje, że sprawa Ardanowskiego związana jest z ambicjami byłej premier Beaty Szydło oraz – pośrednio – Zbigniewa Ziobry, który ma być jej sojusznikiem. Ludzie Zbigniewa Ziobry byli przeciwko ustawie o ochronie zwierząt. Wspomniani politycy myślą o przyszłości prawicy i przyszłości w PiS, a w szczególności o tym, kto będzie prezesem partii. To Szydło ma mieć takie ambicje. Osobną kwestią w partii jest brak poparcia grupy posłów konserwatywnych dla ustawy prezydenckiej dotyczącej aborcji. To szersza niż Ardanowskiego frakcja, chociaż niektóre nazwiska się powtarzają.

PiS musi się też mierzyć z konsekwencjami zwycięstwa Joe Bidena nad Donaldem Trumpem. Prezydent Duda pogratulował mu tylko „udanej kampanii", co jest poważnym dyplomatycznym zgrzytem. Wielu polityków PiS otwarcie wyrażało swoje niezadowolenie z zaistniałej w USA sytuacji, podkreślając rzekome fałszerstwa wyborcze.