22 października 2020 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. W reakcji na wyrok na ulicach wielu polskich miast pojawiły się wielotysięczne protesty. Uzasadnienie wyroku opublikowano na stronie TK 27 stycznia. Nie zrobiono tego wcześniej ponieważ pojawił się problem w wysyłaniu zdań odrębnych zgłoszonych przez sędziów. Jeszcze tego samego dnia, późnym wieczorem, w Dzienniku Ustaw opublikowano wyrok, a protesty wróciły.
Przemysław Czarnek, występując w czwartek w TV Trwam i Radiu Maryja, zapewniał, że „nie cała młodzież uczestniczyła w strajkach kobiet”. - Garstka młodzieży ostatecznie uczestniczyła w strajkach kobiet. A i ta garstka w dużej części się wstydzi tego, że tam chodziła, jak się dzisiaj obejrzy na tych wulgarnych filmikach i nagraniach - mówił.
- Jak oceniamy młodzież, musimy mieć pewne proporcje. Mamy znakomitą młodzież w wielu miejscach kraju, w tym również tutaj w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej (uczelnia w Toruniu, należąca do Fundacji Lux Veritatis - red.). Mamy znakomitą młodzież w całym kraju, młodzież, która nie poszła na strajki kobiet - dodał minister edukacji. - Jeszcze raz powtarzam - na strajki kobiet poszła niewielka część młodzieży, a ta, która poszła, w dużej części wstydzi się tego, że tam była. To już dzisiaj widać. Zresztą jaki „strajk kobiet”. Strajk niektórych kobiet! Ja nie znam kobiet, które by strajkowały, a znam dużo kobiet w swoim życiu i one jakoś nie utożsamiają się w ogóle z tym ruchem. Więc to nie jest strajk kobiet, tylko niektórych kobiet - przekonywał.
Szef resortu edukacji apelował, by „nie generalizować i nie rozciągać negatywnych przykładów na całość społeczeństwa, w tym młodzieży”. - Mamy świetną młodzież, która się stara, jej tylko trzeba pomóc, tworząc odpowiednie ramy systemowe. I to robimy - zapewniał.
Czarnek pytany był także o dyskusję na temat kanonu lektur. - Jeżeli ktoś mówi, że „W pustyni i w puszczy” jest lekturą rasistowską, która źle kształci młode pokolenia, to jest krótko mówiąc odczepiony całkowicie od rzeczywistości - stwierdził minister. - I to jest jego problem, nie nasz. Nie możemy zwracać uwagi na tego rodzaju postulaty - wyrzucenia Sienkiewicza czy klasyki polskiej literatury z lektur szkolnych, bo się komuś wydaje, że jest rasistowska albo jakaś antyLGBT-owska czy jakakolwiek inna jeszcze - dodał.