Chodzi o sprawę ucznia z Torunia, którą nagłośniło Ordo Iuris. Z informacji podanych przez Magdalenę Majkowską, prawniczkę z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris uczeń miał zwrócił uwagę swojemu ukraińskiemu koledze, który wychwalał Stefana Banderę, mówiąc, że w Polsce jest on uważany za zbrodniarza. "Szkoła zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu, stawiając polskiemu uczniowi zarzut nacjonalizmu" - poinformowało Ordo Iuris.
"Polski uczeń zwrócił rówieśnikowi uwagę, że wymieniana przez niego osoba w Polsce uważana jest za bandytę stojącego za mordami na Polakach m.in. na Wołyniu. Szkoła zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu zarzucając uczniowi szerzenie nacjonalizmu. W obliczu tych zarzutów rodzicom grozi ograniczenie praw opiekuńczych" - pisze w piśmie do kuratora Sobecka.
Uczniowie pobili się o Banderę. Rodzicom Polaka grozi ograniczenie władzy rodzicielskiej
" (...) szokująca jest dla mnie postawa dyrekcji, która zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu, stawiając polskiemu uczniowi zarzut nacjonalizmu. W związku tym niepokojącym zdarzeniem, zwracam się do Pana Kuratora z prośbą o przedstawienie informacji i objęcie tej sprawy szczególnym nadzorem" - apeluje posłanka wybrana z okręgu toruńskiego.
Pismo o takiej samej treści Sobecka skierowała do wojewody kujawsko-pomorskiego.
Wcześniej w obronie ucznia stanął poseł Piotr Liroy-Marzec, który skierował w tej sprawie interpelację do ministra edukacji narodowej.
Zupełnie inaczej niż Ordo Iuris sprawę przedstawia jednak dyrekcja szkoły. Jak czytamy uczeń, o którego chodzi, "wielokrotnie naruszał nietykalność innych dzieci, a także stosował przemoc słowną, wyrażając jednocześnie niechęć do cudzoziemców". "Nie mamy potwierdzonych informacji, że chłopiec z Ukrainy w jakiejkolwiek sytuacji wypowiadał się na temat Stepana Bandery" - przekonuje dyrekcja. Sprawa miała trafić do sądu rodzinnego ponieważ uczeń "nie wykazywał poprawy w zachowaniu" - i dlatego sąd miał zbadać jego sytuację rodzinną i wychowawczą.