Mimo upływu kilku dni, nie milkną echa wokół okoliczności piątkowych głosowań. Opozycja twierdzi, że uchwalenie budżetu na rok 2017 czy ustawy dezubekizacyjnej, odbyło się nielegalnie. Wątpliwości wzbudza, czy na sali było wymagane kworum, choć posłowie partii rządzącej zapewniają, że tak. Posłanka Lichocka, aby przekonać wątpiących, napisała, że pośród liczących głosy był poseł opozycji.
"Głosy liczyli sekretarze. Nie tylko z PiS. Także z PSL. Sugerujecie im fałszerstwo" – napisała na Twitterze wczoraj wieczorem posłanka Lichocka z PiS.
Problem w tym, że rzecznik PSL zapewnił, że ludowiec nie brał udziału w liczeniu głosów w Sali Kolumnowej. "Jedynym sekretarzem Sejmu z PSL jest Krystian Jarubas. Wiem, że na 100 proc. nie liczył żadnych głosów" – napisał Jakub Stefaniak.
Niedługo po tym głos zabrał wskazany przez posłankę Lichocką parlamentarzysta ludowców, który potwierdził słowa rzecznika PSL. "Nie brałem udziału jako sekretarz Sejmu w hucpie jaką PiS zrobiło na sali kolumnowej" – oznajmił poseł Jarubas.
Z wpadki próbowała wybrnąć Lichocka, która stwierdziła: "wiedziałam, że poseł został powołany do liczenia, nie wiedziałam, że nie wywiązał się z obowiązku".