Robotyzacja budzi najwięcej zainteresowania tam, gdzie brakuje już ludzi do pracy – twierdzi Łukasz Wojtczak, kierownik działu sprzedaży i marketingu w Przemysłowym Instytucie Automatyki i Pomiarów (PIAP). Dodaje, że np. rosnące od dwóch lat zainteresowanie firm automatyzacją spawania to efekt masowych wyjazdów polskich spawaczy do pracy na Zachodzie, gdzie zarabiają kilka razy więcej niż w kraju. A ostatnio rosnący niedobór pracowników, w tym także robotników niewykwalifikowanych, sprawia, że firmy zaczynają myśleć o automatyzacji kolejnych prac.
Pęd do modernizacji
Ten trend dostrzega również Fanuc Polska, spółka japońskiego potentata w dziedzinie automatyki przemysłowej, która w I półroczu br. zanotowała 17-proc. wzrost sprzedaży w skali roku. Jak twierdzi Joanna Antosz, rzeczniczka firmy, to, że producenci zaczynają aktywnie poszukiwać nowoczesnych technologii, widać także podczas imprez targowych; klienci przychodzą już nie tylko po to, aby oglądać produkty, ale by wybrać optymalne dla siebie rozwiązania. – Przedsiębiorcy nie traktują już robotów jako zbędny wydatek. Kluczowym czynnikiem, który przekonuje firmy do ich stosowania, jest brak pracowników na rynku – ocenia Jakub Stec, menedżer sprzedaży robotyki w ABB.
– Formuła produkcji oparta do tej pory na stosunkowo taniej i dostępnej sile roboczej oraz wytwarzaniu mało skomplikowanych komponentów już się wyczerpuje – zaznacza menedżer ABB, dodając, że sprzedaż robotów rośnie w Polsce o 30 proc. rocznie. Tyle że głównie w dużych firmach. Zachętą do inwestycji sektora MSP ma być podpisana w sierpniu przez prezydenta nowelizacja ustaw o PIT i CIT, która już w tym roku podatkowym umożliwi firmom dokonanie jednorazowych odpisów amortyzacyjnych w wysokości do 100 tys. zł rocznie.
Na razie, chociaż w I półroczu br. przy spadku łącznych nakładów inwestycyjnych w przedsiębiorstwach, inwestycje w maszyny i urządzenia mechaniczne wzrosły (do 25,3 mld zł), to tylko o 1,3 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2016 r. Małgorzata Starczewska- Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan, przyznaje, że jak na potrzeby polskiej gospodarki skala tego wzrostu jest niewielka, ale jednocześnie zwraca uwagę na nowy pozytywny trend. Jest nim najwyższy od kilku lat udział wydatków na modernizację środków trwałych, które pomagają zwiększyć konkurencyjność i wydajność produkcji. O ile w trzech poprzednich latach przedsięwzięcia modernizacyjne stanowiły średnio 30–40 proc. inwestycji w maszyny i urządzenia, to w tym roku już 55 proc.
– To oznacza, że przedsiębiorcy wyznaczyli już kierunek rozwoju i podejmując ryzyko inwestycyjne, coraz częściej decydują się na modernizację aparatu wytwórczego – twierdzi ekonomistka. Według niej głównym bodźcem do inwestycji jest maksymalne, ponad 80-proc. wykorzystanie mocy produkcyjnych przy stale rosnącym rynku, ale nie bez znaczenia jest też rosnący niedobór rąk do pracy.