Wśród dziennikarzy, jak i u przedstawicieli opozycji, krąży wiele teorii, dlaczego PiS zdecydowało się na podjęcie na koniec roku tematu statusu sędziów w postaci tzw. ustawy dyscyplinującej. Jedna z nich dotyczy „przykrycia" sprawy Mariana Banasia, przynajmniej krótkoterminowo. Inna dotyczy konieczności mobilizacji twardej części elektoratu przed kampanią prezydencką.
O przyczyny zapytaliśmy naszych rozmówców z różnych ośrodków w ramach szeroko pojętego obozu Zjednoczonej Prawicy. Odpowiedzi są podobne. – Tu nie chodzi o żadne odwracanie uwagi. Tym bardziej o Banasia. To reakcja na działania środowiska sędziowskiego, które w najbliższym czasie doprowadziłoby do całkowitej anarchii i chaosu. Jesteśmy wszyscy świadomi powagi tej sytuacji – tłumaczy „Rzeczpospolitej" osoba dobrze zorientowana w sytuacji.
I w tym ostrym podejściu obóz władzy przypomina bardziej lata 2015 i 2016 niż czas tuż przed wyborami prezydenckimi w roku 2020.
Jedność obozu
W sprawie sędziów cały obóz rządzący mówi praktycznie tym samym głosem. To na tle ostatnich debat w jego ramach – od czasu wyborów parlamentarnych – nowe zjawisko. Ostro o sędziach wypowiada się zwłaszcza prezydent Andrzej Duda. A to właśnie w kwestii wymiaru sprawiedliwości doszło między nim a jego zapleczem politycznym do największych sporów w trakcie tej kadencji. – Regułą w krajach demokratycznych jest to, że sędziowie nie zabierają głosu w sprawach politycznych i nie mieszają się w politykę – powiedział w poniedziałek prezydent. I dodał: „Jak widać potrzebne są przepisy, które będą jasno i wyraźnie określałyby, czego sędziowie nie powinni robić".
Szeroko dyskutowana była też sprawa jego komentarza, który padł w trakcie spotkania z matką Emila Barchańskiego, najmłodszej ofiary stanu wojennego. – Poziom zakłamania tego towarzystwa i jego hipokryzji mnie osłabia – powiedział. Później jego doradcy tłumaczyli, że prezydent nie wiedział, że jest nagrywany. – To prezydent Andrzej Duda zaproponował wprowadzenie zmian w strukturze Sądu Najwyższego, które zakwestionował TSUE i SN. Nie bardzo dziwi jego ostra reakcja – zwraca nam uwagę nasz rozmówca z opozycji.