Korespondencja z Brukseli
Za dwa miesiące generał Curtis Scaparrotti, naczelny dowódca w NATO, przedstawi plan stworzenia nowych dowództw Sojuszu. Polska ma nadzieję na włożenie do nowej struktury swojego kawałka.
Na tym etapie nie przewiduje się jeszcze ogłoszenia ich konkretnej lokalizacji. W czerwcu zadecydują o tym przywódcy państw członkowskich na szczycie NATO w Brukseli. Ale o przygotowaniach do tego wydarzenia mają rozmawiać ministrowie spraw zagranicznych na swoim najbliższym spotkaniu we wtorek i środę.
Armia do Polski
– Polska zgłosiła chęć goszczenia u siebie nowego dowództwa armijnego – mówi nieoficjalnie dyplomata w Kwaterze Głównej NATO. Wcześniej minister obrony Antoni Macierewicz ogłosił, że mielibyśmy aplikować o coś znacznie poważniejszego, a mianowicie o nowe dowództwo logistyczne, tzw. tyłowe, do którego zgłosiły się też Niemcy. Wygląda jednak na to, że uznaliśmy nasze szanse w tym wyścigu za zbyt małe i składamy skromniejszą propozycję.
Znacznie łatwiejszą do zrealizowania, bo ewentualne dowództwo armijne nie byłoby częścią struktury dowodzenia NATO, ale tzw. struktury siłowej. Różnica jest znacząca. Ta pierwsza jest finansowana ze wspólnego budżetu, jej analizy i rekomendacje są dokumentami całego Sojuszu, to do niej państwa wysyłają swój personel. Struktura siłowa jest natomiast tworzona przez pojedyncze państwa i oddawana do dyspozycji Sojuszu. Może mieć charakter wielonarodowy, jak np. korpus w Szczecinie. Jej znaczenie jest mniejsze, ale też łatwiej ją tworzyć bez politycznej zgody całego NATO.