Długi weekend pozostał bez wpływu na dynamikę kampanii prezydenckiej. Poza dyskusją o Karcie Rodziny wywołaną przez sztab Andrzeja Dudy w przestrzeni publicznej pojawiła się między innymi kwestia debat prezydenckich.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski proponuje, by odbyła się jedna debata zorganizowana przez wszystkie telewizje. – Prezydent Andrzej Duda nie odpowiada na żadne pytanie niezależnych dziennikarzy i dlatego bardzo mi zależy na tym, żeby nie było kolejnej ustawki, tylko żeby była prawdziwa debata – mówił Trzaskowski w środę. Kandydat KO chce, by w debacie pytania przygotowało dziesięć redakcji „od lewa do prawa". Trzaskowski nazwał ten format „areną prezydencką". Chce też, by kandydaci mogli zadawać sobie nawzajem pytania.
Pozostali kandydaci są sceptyczni. – Jedna debata nie wystarczy, by porozmawiać o wszystkich problemach Polaków – stwierdził Robert Biedroń. Jego sztab zaprezentował w ostatnich dniach nowe hasło na finalny odcinek kampanii: „Nic o was bez was".
Kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił, że jest gotowy do każdej debaty, a inni kandydaci się debat obawiają. Jego sztab zaprosił też prezydenta Andrzeja Dudę na debatę o rolnictwie, jednak sztab prezydenta odpowiedział, że takich spotkań 1 na 1 nie planuje przed II turą wyborów. Debata TVP – analogiczna do tej, która odbyła się przed 10 maja – odbędzie się 17 czerwca i potrwa 70 minut.
Poza debatami kandydaci skupiali się w ostatnich dniach na swoich politycznych przesłaniach. Wraca też sprawa bonu turystycznego. – Bon turystyczny nie może dzielić Polaków na lepszy i gorszy sort. Ma wynosić nie 500 zł, ale 1000 zł, tak jak było obiecane. Być dla wszystkich, bez dyskryminacji seniorów czy ciężko pracujących Polaków, którzy nie mają dzieci. Takie poprawki złożę – powiedział w Trębkach Nowych Władysław Kosiniak-Kamysz.