Słowna odpowiedź Unii na represje Putina

Prezydentura Joe Bidena miała zapoczątkować nową erę obrony przez Zachód demokracji na świecie. Reakcja na protesty w Rosji tego nie potwierdza.

Aktualizacja: 26.01.2021 06:18 Publikacja: 25.01.2021 18:58

Brutalne tłumienie demonstracji w Rosji może okazać się mało kosztowne dla władz na Kremlu

Brutalne tłumienie demonstracji w Rosji może okazać się mało kosztowne dla władz na Kremlu

Foto: AFP

W Brukseli wielkich deklaracji nigdy nie brakuje. Nie inaczej było przy okazji spotkania ministrów spraw zagranicznych „27" dzień po brutalnym zatrzymaniu przez policję w wielu rosyjskich miastach tysięcy manifestantów domagających się uwolnienia Aleksieja Nawalnego.

– Także zgodnie z rosyjską konstytucją każdy ma w Rosji prawo do wyrażania swojej opinii i do demonstracji. Dlatego oczekujemy, że ci, którzy tam pokojowo protestowali, natychmiast zostaną zwolnieni – mówił wśród wielu innych ministrów szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas.

Zapomniane pięć zasad

Ale nawet jego rodak, przewodniczący grupy chadeków (EPP) w Europarlamencie Manfred Weber nie powstrzymał się przed deklaracją, że trzeba czegoś więcej od wzniosłych słów.

– Unijni ministrowie nie mają prawa znowu odfajkować tej kwestii, ograniczając się do deklaracji. Trzeba uderzyć, gdzie boli: w interesy finansowe. Wstrzymanie Nord Stream 2 nie może zostać zdjęte z agendy – oświadczył Weber.

W miniony czwartek Parlament Europejski przytłaczającą większością głosów przyjął rezolucję nawołującą do zamrożenia prac przy gazociągu. Cóż z tego, kiedy to nie zgromadzenie w Strasburgu decyduje o tej kwestii. Zaś kanclerz Merkel zaraz po decyzji eurodeputowanych oświadczyła, że w sprawie Nord Stream 2 „nie zmieniła zdania".

Nadziei nie traci Polska. W poniedziałek przed rozpoczęciem obrad unijnych ministrów „Financial Times" opublikował wywiad, w którym Andrzej Duda zaapelował o nałożenie sankcji na Rosję.

– Nie ma innego pokojowego sposobu, aby wywrzeć presję na państwo, które łamie prawo międzynarodowe – uznał prezydent, sugerując, że zaniechanie takiej polityki może ostatecznie doprowadzić do otwartego konfliktu. – Rosja nie jest krajem, któremu można zaufać albo takim, który podziela te same wartości lub cele demokratyczne co państwa euroatlantyckie – dodał Duda, wskazując, że należałoby „ograniczyć możliwość działania gospodarczego Gazpromu na terenie Unii, szczególnie poprzez nowe inwestycje".

Wiceszef MSZ Marcin Przydacz tłumaczy „Rzeczpospolitej": „Rozwijając Nord Stream 2, Niemcy i szerzej Zachód wpada w błędne koło: uzależnia się jeszcze bardziej energetycznie od Rosji, zapewniając jednoczenie Moskwie środki finansowe, które przeznacza na modernizację sił zbrojnych i działania ofensywne ingerujące w systemy demokratyczne, przeciwko którym ten Zachód musi się potem bronić". I dodaje: „Unia Europejska w 2016 r. postanowiła oprzeć swoje relacje z Moskwą na pięciu zasadach: pełnym wdrożeniu porozumień mińskich, zacieśnieniu współpracy z krajami Partnerstwa Wschodniego, wzmocnieniu odporności na zagrożenia ze strony Rosji, nawiązaniu współpracy w wybranych obszarach oraz wsparciu dla kontaktów międzyludzkich. Od samego początku miała to być całościowa strategia, a nie wybiórcze koncentrowanie się na pogłębieniu kontaktów biznesowych z Moskwą".

Gabrielius Landsbergis, szef MSZ Litwy: „Zmiany w Rosji wiszą w powietrzu, dlatego Putin aresztował Nawalnego". Jednak zdaniem źródeł dyplomatycznych poza państwami skandynawskimi, krajami bałtyckimi oraz państwami wschodniej flanki Unii (poza Węgrami) polski punkt widzenia nie jest podzielany przez inne stolice UE. A to oznacza, że sankcje (wymagają jednomyślnego poparcia), jeśli zostaną wprowadzone, to w formie symbolicznej. Jak w sierpniu, gdy po zatruciu Nawalnego Bruksela wprowadziła restrykcje wobec sześciu agentów FSB oraz zakładów chemicznym produkujących nowiczok.

Więź transatlantycka

Nie bacząc na sugestie Dudy, że wizyta w Moskwie mogłaby zostać odebrana jako wyraz aprobaty dla represji, przedstawiciel UE ds. zagranicznych Josep Borrell, powiedział, że na początku lutego spotka się w Moskwie z szefem rosyjskiego MSZ. Wpływ Polski na politykę Unii wobec Rosji ogranicza zmiana polityki wobec Europy nowej administracji USA. W poniedziałek Joe Biden wybrał Emmanuela Macrona na pierwszego przywódcę UE, do którego zadzwonił po zaprzysiężeniu. Kiedy podejmie taki kontakt z Dudą, nie wiadomo. Latem 2019 r. Macron przyjmował Władimira Putina w swojej letniej rezydencji w Forcie Bregancon.

– Wierzymy w tę Europę, która rozciąga się od Lizbony do Władywostoku" – deklarował Macron. Od tego czasu Paryż stracił jednak entuzjazm do resetu z Moskwą. Po zwycięstwie Bidena Francja pozostała też osamotniona (z Hiszpanią) w staraniach o budowę „autonomii strategicznej Europy".

Biały Dom podał, że w trakcie godzinnej rozmowy po angielsku z Macronem Biden „wyraził chęć wzmocnienia więzi dwustronnej z naszym najstarszym sojusznikiem, ale także relacji transatlantyckiej tak poprzez NATO, jak i partnerstwo USA z UE".

W Brukseli wielkich deklaracji nigdy nie brakuje. Nie inaczej było przy okazji spotkania ministrów spraw zagranicznych „27" dzień po brutalnym zatrzymaniu przez policję w wielu rosyjskich miastach tysięcy manifestantów domagających się uwolnienia Aleksieja Nawalnego.

– Także zgodnie z rosyjską konstytucją każdy ma w Rosji prawo do wyrażania swojej opinii i do demonstracji. Dlatego oczekujemy, że ci, którzy tam pokojowo protestowali, natychmiast zostaną zwolnieni – mówił wśród wielu innych ministrów szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli
Polityka
Co z Ukraińcami w wieku poborowym, którzy przebywają w Polsce? Stanowisko MON
Polityka
Sejm podjął decyzję w sprawie języka śląskiego