Apetyt Belgów na europejskie stanowiska

Didier Reynders, szef belgijskiej dyplomacji, jest kandydatem na sekretarza generalnego Rady Europy. Na wysokie stanowisko unijne liczy premier Charles Michel.

Aktualizacja: 08.01.2019 19:44 Publikacja: 08.01.2019 17:47

Didier Reynders, szef belgijskiej dyplomacji, jest kandydatem na sekretarza generalnego Rady Europy

Didier Reynders, szef belgijskiej dyplomacji, jest kandydatem na sekretarza generalnego Rady Europy

Foto: AFP

Minister spraw zagranicznych Belgii jest oficjalnie kandydatem na sekretarza generalnego Rady Europy, instytucji, która stoi na straży praw człowieka w Europie. Do czwartku mija czas na zgłaszanie kandydatów na następcę Norwega Thorbjoerna Jaglanda. Reynders ma mocne karty.

Belgia jest jednym z dziesięciu krajów założycieli RE, nigdy nie miała tego stanowiska, a sam Reynders ma ogromne doświadczenie w polityce krajowej i międzynarodowej. Nieprzerwanie w rządzie federalnym Belgii, kierowanym przez różnych premierów, od 1999 r. Był przez 12 lat ministrem finansów, od 2011 r. jest szefem MSZ, a od miesiąca również ministrem obrony. Obecny sekretarz generalny kończy swoją kadencję latem przyszłego roku, zatem Reynders ma nadzieję, że zanim go zastąpi, zdąży jeszcze poprowadzić swoją partyjną listę frankofońskich liberałów w wyborach krajowych i europejskich w maju 2019 r. – Jestem kandydatem, ale do tego czasu jest jeszcze wiele do zrobienia w Belgii – powiedział.

Obecny sekretarz generalny sprawuje tę funkcję już dwie kadencje, od 2009 r. W wyścigu o stanowisko sekretarza generalnego RE jego kontrkandydatem był Włodzimierz Cimoszewicz. W głosowaniu Zgromadzenia Parlamentarnego RE Norweg dostał 165 głosów, a Polak – 80.

Pięć lat później w 2014 r. konkurentką Jaglanda była Sabine Leutheusser-Schnarrenberger, była minister sprawiedliwości w niemieckich rządach Kohla i Merkel. Tym razem Norweg dostał 156 głosów, a Niemka – 93 głosy.

Ewentualny sukces Reyndersa może, paradoksalnie, pomóc szefowi belgijskiego rządu w staraniach o wysokie stanowiska w UE. Bo zarówno Reynders, jak i Charles Michel mają nieskrywane ambicje międzynarodowe. I ten pierwszy mógłby blokować kandydaturę tego drugiego na stanowiska szefa Komisji Europejskiej (obecnie zajmowane przez Jeana-Claude'a Junckera) lub Rady Europejskiej (obecnie zajmowane przez Donalda Tuska).

Decyzje będą zapadały w podobnym czasie, czyli w okolicach lata 2019 r. Przy czym sekretarz generalny Rady Europy nie jest liczony do rozgrywki: sukces belgijskiego liberała w niczym nie umniejszy szans innego Belga, na dodatek z tej samej partii.

– W koszyku w 2019 r. będzie kilka stanowisk, między którymi trzeba znaleźć równowagę geograficzną, partyjną i płciową. To tradycyjnie szefowie Komisji i Rady oraz wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Ale także zwalniane akurat w tym samym czasie stanowiska prezesa Europejskiego Banku Centralnego i sekretarza generalnego NATO – mówi nieoficjalnie ambasador jednego z państw UE.

Charles Michel nie jest bez szans na szefa Rady Europejskiej, którego wybierają szefowie państw i rządów. Liberałowie sprawują władzę w ośmiu państwach UE. Dokładnie tyle samo premierów w UE należy do chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, socjalistów jest natomiast sześciu.

Jeśli, co bardzo prawdopodobne, wybory europejskie w maju 2019 r. wygra EPL, to teoretycznie jej przedstawiciel powinien zostać szefem Komisji Europejskiej. To dawałaby duże szanse liberałowi na objęcie stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. Można też sobie wyobrazić scenariusz, w którym w wyniku koalicyjnych rozmów liberał zostaje szefem KE, a chadek – Rady Europejskiej. W każdej z tych opcji szanse ciągle młodego, 43 lata, ale już bardzo doświadczonego i wielojęzycznego Belga są duże, bo z rozgrywki wycofał się uznawany za mocnego kandydata liberalny premier Holandii Mark Rutte.

Teoretycznie największym zagrożeniem dla niego może być teraz bardzo popularna komisarz ds. konkurencji Dunka Margrethe Vestager, też liberałka. Pogromczyni amerykańskich koncernów informatycznych, znana ze swojej nieprzejednanej postawy wobec międzynarodowych korporacji unikających płacenia podatków, ma jednak poważny problem. Nie popiera jej duński rząd.

Minister spraw zagranicznych Belgii jest oficjalnie kandydatem na sekretarza generalnego Rady Europy, instytucji, która stoi na straży praw człowieka w Europie. Do czwartku mija czas na zgłaszanie kandydatów na następcę Norwega Thorbjoerna Jaglanda. Reynders ma mocne karty.

Belgia jest jednym z dziesięciu krajów założycieli RE, nigdy nie miała tego stanowiska, a sam Reynders ma ogromne doświadczenie w polityce krajowej i międzynarodowej. Nieprzerwanie w rządzie federalnym Belgii, kierowanym przez różnych premierów, od 1999 r. Był przez 12 lat ministrem finansów, od 2011 r. jest szefem MSZ, a od miesiąca również ministrem obrony. Obecny sekretarz generalny kończy swoją kadencję latem przyszłego roku, zatem Reynders ma nadzieję, że zanim go zastąpi, zdąży jeszcze poprowadzić swoją partyjną listę frankofońskich liberałów w wyborach krajowych i europejskich w maju 2019 r. – Jestem kandydatem, ale do tego czasu jest jeszcze wiele do zrobienia w Belgii – powiedział.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"