Głosowanie w Sejmie w sprawie RPO będzie testem dla spójności Zjednoczonej Prawicy (oraz samego PiS), a także sprawdzianem dla dwóch sił politycznych: grupy Pawła Kukiza, który rozmawia od wielu tygodni z PiS w sprawie ważnych dla siebie projektów, i mającej duże ambicje Konfederacji. PiS zgłosiło kandydaturę Lidii Staroń, a opozycja wraz z kilkoma posłami Gowina (pod wnioskiem podpisał się sam wicepremier), prof. Marka Wiącka, kierownika Zakładu Praw Człowieka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

W rozmowie z Polsat News Lidia Staroń powiedziała, że lider Porozumienia Jarosław Gowin zachował się nie fair. - Pół roku on i osoby z jego partii nie tylko namawiali mnie i chodzili do Senatu, ale i sprawdzali, czy będzie poparcie i ustalili to z PiS-em - powiedziała senatorka.

- Byłam pewna, że jest poważnym człowiekiem, zgodziłam się. Kiedy była zgoda prezesa (Kaczyńskiego - red.) i on, i Jarosław Gowin powiedzieli o tym publicznie, to się wtedy, w tym samym czasie zmieniło - dodała.

Staroń poinformowała, że Gowin do niej dzwonił i mówił, by zrezygnowała, ponieważ kandydatura prof. Wiącka zdobyła większość. 

- Tak, chciałam zrezygnować, natychmiast chciałam zrezygnować. Bo to nie jest moja walka. To są partie, ale ci ludzie, którzy siedzieli koło mnie, którzy to słyszeli, powiedzieli: słuchaj, żartujesz? Przecież to jest takie brudne, to straszne. To nie jest polityka. Polityka to jest troska o dobro wspólne. A to jest po prostu, już nie powiem - relacjonowała.