Informację o doniesieniu podał na Twitterze Karol Guzikiewicz, radny sejmiku województwa pomorskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości oraz działacz NSZZ "Solidarność".
"JEST KOLEJNA OSOBA która potwierdza że były łapówki w Szpitalu Szczecin Zdunowo przy ul Sokołowskiego, gdzie Grodzki był wówczas ordynatorem" - pisze Guzikiewicz (pisownia oryginalna - red.). I dodaje: "Dane osobowe nie będą publiczne ujawniane tylko przekazane dla CBA w razie śledztwa. Zobowiązano mnie do poufności".
JEST KOLEJNA OSOBA która potwierdza że były łapówki w Szpitalu Szczecin Zdunowo przy ul Sokołowskiego, gdzie Grodzki był wówczas ordynatorem. Dane osobowe nie będą publiczne ujawniane tylko przekazane dla CBA w razie śledztwa. Zobowiązano mnie do poufności. pic.twitter.com/LLtwoSpp6o
— Karol Guzikiewicz (@guzikiewicz) November 26, 2019
CBA potwierdza, że takie doniesienie wpłynęło i będzie wstępnie rozpatrywane.
To drugi przypadek oskarżania prof. Grodzkiego o przyjęcie łapówki. Jako pierwsza sugerowała to prof. Agnieszka Popiela, która napisała w mediach społecznościowych, że 20 lat temu Grodzki przyjał od niej 500 dolarów za operację jej matki.
Później stopniowo wycofywała się z kolejnych oskarżeń, a jej najnowszy wpis w sprawie Tomasza Grodzkiego brzmi: "Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną" - cytuje Onet.
Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną.
— Agnieszka Popiela (@p_popiela) November 26, 2019
Wobec prof. Agnieszki Popieli władze Uniwersytetu Szczecińskiego prowadzą postępowanie wyjaśniające, dotyczące nie tylko słów Popieli na temat Grodzkiego, ale i innych jej wpisów w mediach społecznościowych. "Protesty antyrządowe za niemieckie pieniądze. Tfu... kiedyś za takie rzeczy była kulka w łeb" - cytuje Onet jeden z nich.