We wpisie zatytułowanym "koszmarny błąd Kaczyńskiego" Giertych pisze, że fakt, iż Solidarna Polska i Porozumienie Jarosława Gowina wprowadziły do Sejmu po 18 posłów, jest dla niego "największą niespodzianką wyborczą tegorocznej generalnej elekcji".
"Sam fakt, że PiS dopuścił do kandydowania osób spoza partii jest dla mnie kompletnie niezrozumiały" - dodaje były wicepremier w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. "Przecież teraz przy jakimkolwiek przesileniu w rodzaju kryzys gospodarczy, przegranie wyborów prezydenckich lub otwarty konflikt na linii Morawiecki-Ziobro możemy mieć rząd opozycji z Gowinem. To nie jest żadna mrzonka" - ocenia.
Giertych zauważa przy tym, że "już obecnie Gowin stawia warunki rządowi podważając plany budżetowe". "Może to robić, bo bez niego PiS nie ma większości. Podobnie Ziobro posiada zdolność nie tylko zniszczenia rządu, ale również wejścia do następnego Sejmu jeżeli zawrze sojusz z Konfederacją. Również on może stawiać warunki Kaczyńskiemu" - ocenia.
"Do wyborów mieliśmy w Polsce jednowładztwo. Od wyborów jest triumwirat. Oczywiście pozornie w tym triumwiracie Kaczyński jest najmocniejszy. Ale tylko pozornie. Gowin ma alternatywę dla sojuszu z PiS poprzez utworzenie rządu z opozycją, a Ziobro ma alternatywę poprzez utworzenie partii z Konfederacją i o. Rydzykiem. Kaczyński natomiast nie ma żadnej alternatywy" - wyjaśnia Giertych. "I dlatego w tym triumwiracie jest w rzeczywistości najsłabszy" - dodaje.