W rozmowie z polsatnews.pl polityk Inicjatywy Polska przyznał, że to już drugi raz w tej kampanii, kiedy udało mu się pomóc na drodze.

Jak informuje Polsat News, do zdarzenia doszło we wtorek po południu. Polityk Inicjatywy Polska Dariusz Joński oraz jego współpracownicy zauważyli, że jadące przed nimi auto jedzie wężykiem. - Wjeżdżało na trotuar. Z przeciwka inni kierowcy mu migali, bo nie miał włączonych świateł. Wtedy coś nam zaczęło świtać, że może być coś nie tak z kierowcą - powiedział polityk w rozmowie z polsatnews.pl. - Chwilę potem, skręcił gwałtownie w prawo i uderzył w inny samochód, jadący z przeciwka. Zajechaliśmy mu drogę, wyskoczyliśmy z samochodu, wyciągnęliśmy gentlemana, który kierował, wyjęliśmy kluczyki i wezwaliśmy policję, która bardzo szybko, w ciągu 10 minut przyjechała - relacjonował. Jak dodał, mężczyźni zachowywali się dziwnie i nerwowo. Choć pasażer próbował uciekać, został zatrzymany przez jednego ze współpracowników Jońskiego.

Podejrzewano, że sprawca kolizji może być pod wpływem substancji odurzających. Okazało się jednak, że kierowca nie ma uprawnień do kierowania pojazdami. - Policjanci na miejscu przebadali kierowcę na obecność alkoholu, był on trzeźwy, ale nie posiadał w ogóle uprawnień do kierowania pojazdami, stąd pewnie jego brak sprawności w kierowaniu samochodem i wzbudzenie podejrzeń - powiedziała podkom. Magdalena Nowacka z policji w Zgierzu.

Mężczyznę ukarano mandatem w wysokości 500 złotych.
 
Kandydat KO zwrócił uwagę, że droga, przy której doszło do kolizji jest bardzo wąska, a jednocześnie często uczęszczana. - Cieszę się, że udało nam się zatrzymać tego człowieka - zaznaczył Joński. Polityk opublikował także w tej sprawie wpis na Twiiterze. ”Dziękujemy Policji ze Zgierza za pomoc w zatrzymaniu łobuza, który, bez prawa jazdy, jechał wężykiem i spowodował kolizję. Wkrótce szczegóły i autentyczny film. Zaznaczamy, że NIE jest to wyborczy pic" - napisał.
 
W rozmowie z polsatnews.pl Joński poinformował, że to już drugi raz w tej kampanii wyborczej, kiedy udało mu się pomóc przy drodze. - Zauważyliśmy stojącą przy drodze starszą panią, która machała ręką i próbuje zatrzymać samochody. Zatrzymaliśmy się i okazało się, że pojechała z synem i córką na grzyby, i się zgubiła. Nie miała telefonu, więc stała przy drodze. Oczywiście panią zabraliśmy i mogła poczuć kampanijny klimat, bo po drodze jeszcze rozwieszaliśmy plakaty - relacjonował Joński. Dodał także, że kilka dni po zdarzeniu podszedł do niego syn kobiety, który powiedział, że bardzo martwili się o mamę i podziękował za pomoc. - Historia inna niż obywatelskie zatrzymanie, ale na szczęście obie dobrze się skończyły - podkreślił Joński.