Jak podało Radio Zet, w tym roku w sześciu krajowych lotach rządowymi samolotami marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu (PiS) towarzyszyli członkowie rodziny. Według Centrum Informacyjnego Sejmu, loty były służbowe. Według Platformy Obywatelskiej, gdy marszałek Kuchciński lata z Warszawy do Rzeszowa i z Rzeszowa do Warszawy, to korzysta z rządowego samolotu "do celów prywatnych".
"Ociera się o wprowadzanie opinii publicznej w błąd"
Sprawę komentował w TVN24 Leszek Miller, europoseł wybrany z list Koalicji Europejskiej. Według niego, w takiej sytuacji polityk powinien zapłacić za lot, żeby uciąć spekulacje.
Według byłego premiera, problem leży nie tylko w lotach marszałka, ale też "w poświadczeniu przez niego nieprawdy". - Padały stwierdzenia, że to nie były loty prywatne, tylko służbowe. Tymczasem okazuje się, że samolot był używany do celów jak najbardziej prywatnych, a nie służbowych - mówił Miller. Ocenił, że w związku z tym Kuchciński ma problem nie tylko z przelotami, ale też z interpretacją, która "ociera się o wprowadzanie opinii publicznej w błąd", co - zdaniem europosła - jest gorsze od sprawy przelotów.
Miller: słowa Terleckiego bezczelne
Leszek Miller odniósł się też do wypowiedzi wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, szefa klubu PiS, który pytany o loty Kuchcińskiego powiedział, że żałuje, iż nie leciał nigdy z marszałkiem, gdyż "teraz mógłby opowiadać, jak było sympatycznie". Terlecki apelował, by "nie wariować", ponieważ zabranie przez polityka syna lub córki na pokład "nie zmienia sytuacji tego lotu".
Zdaniem Millera, wypowiedź Terleckiego była bezczelna w stosunku do opinii publicznej i "ocierała się o pogardę dla wszystkich", którzy jej słuchali. - Byłem świadkiem tej sceny i pomyślałem sobie: no nie – mówił europoseł.