Ukraina: Sługa żądny wielkiej władzy

Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od upadku ZSRR nad Dnieprem będzie rządziła jedna partia.

Aktualizacja: 20.07.2019 13:32 Publikacja: 18.07.2019 21:00

Ugrupowanie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ma w sondażach poparcie w okolicach 50 procent

Ugrupowanie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ma w sondażach poparcie w okolicach 50 procent

Foto: AFP

Nigdy dotąd wynik wyborów parlamentarnych na Ukrainie nie był tak przewidywalny, wiadomo, które ugrupowanie wygra. Jednocześnie jest to chyba najbardziej intrygująca kampania wyborcza, odkąd kraj ogłosił niepodległość. Główna tajemnica to, czy równie zdecydowane zwycięstwo, jak Wołodymyra Zełenskiego w wyborach prezydenckich na wiosnę, w najbliższą niedzielę powtórzy jego partia Sługa Narodu. Gdyby tak się stało, cała władza w kraju znalazłaby się w jednych rękach, po raz pierwszy od 1991 r.

Człowiek na rowerze

Z najnowszego sondażu kijowskiego ośrodka Rejting wynika, że prezydenckie ugrupowanie ma niemal 50 proc. poparcia. Drugą pozycję zajmuje prorosyjska Platforma Opozycyjna – Za Życie (10,5 proc.), na trzecim miejscu ugrupowanie byłego prezydenta Petra Poroszenki Europejska Solidarność, na którą chce głosować 7,7 proc. wyborców. Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko może liczyć na zaledwie 6,9 proc. głosów. Do parlamentu weszłaby jeszcze partia Gołos (5,9 proc.), na czele której stoi słynny wokalista zespołu Okean Elzy Swiatosław Wakarczuk.

Chęć utworzenia koalicji ze Sługą Narodu zadeklarowały wszystkie ugrupowania oprócz partii Poroszenki. Sługa Narodu liczy zaś na to, że nie będzie takiej potrzeby.

Przeczytaj też: Zełenski wciela się w Łukaszenkę

Do większości parlamentarnej potrzebują co najmniej 226 mandatów w 450-osobowej Radzie Najwyższej. Połowa jest wybierana z list partyjnych, reszta to jednomandatowe okręgi wyborcze. To wybrani z tych okręgów deputowani, jak zauważają ukraińscy analitycy, są największym problemem Zełenskiego. To najbardziej skorumpowana grupa, dobrze rozpoznawalnych i zarazem mocno usytuowanych w regionach. Dotychczas partie polityczne musiały kupować lojalność tych ludzi, by tworzyć większość.

Zełenski miał zaledwie dwa miesiące, by znaleźć w tych okręgach nowych ludzi, którzy w tak krótkim czasie mieli zdobyć zaufanie wyborców. O kandydatów na liście partyjnej raczej się nie obawia, mimo że nawet czołówka tej listy jeszcze niedawno nie była szerzej znana. Liderem partii jest Dmytro Razumkow, który stał na czele jego sztabu wyborczego, przedtem zawodowo zajmował się doradztwem politycznym. Jest synem zmarłego w 1999 r. znanego ukraińskiego analityka politycznego Ołeksandra Razumkowa. Poza tym nic o nim nie wiadomo, oprócz tego, że prawdopodobnie jest przyszłym premierem Ukrainy.

Przekonywać ma już sama nazwa partii, wzięta prosto z popularnego serialu, gdzie w roli sługi narodu występuje Zełenski. Zagrał tam zwykłego nauczyciela historii, który przypadkowo został prezydentem. Gdy chciał reformować kraj, zderzył się z murem skorumpowanego parlamentu. Wszystko jak w rzeczywistości. Rada Najwyższa nie poparła żadnej inicjatywy już prawdziwego, a nie filmowego prezydenta Zełenskiego. Postanowił więc całkowicie wziąć władzę w swoje ręce.

– Nie można wykluczyć, że to mu się uda. Na pewno będzie miał ponad 200 mandatów. Ludzie zostali opętani przez telewizor. W ciemno wierzą, że „człowiek na rowerze" (to logo filmu „Sługa narodu" – red.) rozwiąże wszystkie ich problemy – mówi „Rzeczpospolitej" znany kijowski politolog Ołeksandr Palij, związany z byłym prezydentem Poroszenką. – Większości konstytucyjnej (300 mandatów – przyp. red.) nie zdobędzie – twierdzi.

Lepiej niż w Europie

Wiele wskazuje na to, że partia nowego prezydenta o tym już pomyślała. Jednym z kluczowych założeń programu wyborczego jest wprowadzenie tak zwanego weta ludowego. Chodzi o uregulowanie kwestii przeprowadzenia referendum na Ukrainie. Prawo takie gwarantuje konstytucja, ale do dzisiaj nie powstała odpowiednia ustawa, która regulowałaby mechanizm przeprowadzenia plebiscytów. Mając tak duże poparcie społeczeństwa, Zełenski mógłby forsować poprzez referendum inicjatywy, które wymagałyby większości konstytucyjnej (300 deputowanych).

Sługa Narodu proponuje m.in. przeprowadzenie decentralizacji władzy w państwie „na wzór europejski" i zwiększenie uprawnień samorządów, pozbawienie immunitetu deputowanych i przeznaczenie 5 proc. PKB na armię, którą ma zostać zmodernizowana „według standardów NATO". Korupcji jest poświęcony cały rozdział programu. Urzędnicy i politycy, którzy zostaliby przyłapani na korupcji, będą tracili cały swój majątek. Wprowadzona by została odpowiedzialność karna za „nieuzasadnione wzbogacenie się" urzędników. Organy ścigania miałyby wynagradzać aktywnych obywateli, którzy „zgłaszaliby przestępstwa korupcyjne". Zapowiedziano całkowity reset antykorupcyjnych służb.

– Organy ścigania i służby trzeba całkowicie reformować. Ludzie stracili do nich zaufanie tak samo jak do poprzedniego obozu rządzącego – mówi „Rzeczpospolitej" sympatyzujący z Zełenskim deputowany Rady Najwyższej Witalij Kuprij. Przyznaje, że nie startuje w niedzielnych wyborach parlamentarnych, ponieważ będzie się ubiegał o stanowisko prokuratora generalnego.

Prezydenckie ugrupowanie chce wprowadzić „ekonomiczny paszport Ukraińca", w momencie urodzenia dziecka państwo otwierałoby specjalny rachunek, na który wpływałyby pieniądze z „bogactw naturalnych kraju". Konkretów brak. Nie precyzuje się też, w jaki sposób zostanie osiągnięty główny cel gospodarczej części programu – poziom życia na Ukrainie ma być wyższy od średniego poziomu życia w Europie. To nie będzie łatwe, na razie jest kilkakrotnie niższy.

Gorzej niż w 2013 r.

Przed rewolucją na Majdanie, nielegalną aneksją Krymu i wybuchem wojny w Donbasie Ukraińcy średnio zarabiali ponad 3,2 tys. hrywien (ówczesna równowartość 400 dolarów). Obecnie – ok. 10 tys. hrywien (równowartość 380 dolarów). Tymczasem pod względem (nominalnego) PKB na głowę Ukraina w ubiegłym roku znalazła się na poziomie Laosu, Filipin i Papui-Nowej Gwinei. W 2013 r. PKB Ukrainy było o ponad 50 mld dolarów większe. Na popularność Sługi Narodu przekłada się też masowa ucieczka Ukraińców za granicę. Pod koniec ubiegłego roku ukraiński minister polityki socjalnej Andrij Rewa informował, że na stałe za granicą pracuje ponad 3 mln Ukraińców, tymczasem okazyjnie do pracy jeździ od 7–9 mln.

Wyjście z kryzysu gospodarczego nie będzie łatwe bez zakończenia wojny w Donbasie, która jest jednym z kluczowych tematów kampanii wyborczej. W czwartek zasiadająca w Mińsku grupa kontaktowa ds. uregulowania sytuacji na wschodzie Ukrainy poinformowała, że od 21 lipca ma obowiązywać tam bezwzględne zawieszenie broni. Kontrolowani przez Rosję separatyści mają uwolnić 69 ukraińskich jeńców, w zamian Ukraina ma wypuścić z więzień 209 osób. Jednocześnie w środę prezydent Rosji Władimir Putin podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym mieszkańcy obwodów Ukrainy donieckiego i ługańskiego będą mogli otrzymać rosyjski paszport. Wcześniej Kreml ułatwił procedurę uzyskania obywatelstwa dla mieszkańców samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej.

Nigdy dotąd wynik wyborów parlamentarnych na Ukrainie nie był tak przewidywalny, wiadomo, które ugrupowanie wygra. Jednocześnie jest to chyba najbardziej intrygująca kampania wyborcza, odkąd kraj ogłosił niepodległość. Główna tajemnica to, czy równie zdecydowane zwycięstwo, jak Wołodymyra Zełenskiego w wyborach prezydenckich na wiosnę, w najbliższą niedzielę powtórzy jego partia Sługa Narodu. Gdyby tak się stało, cała władza w kraju znalazłaby się w jednych rękach, po raz pierwszy od 1991 r.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Gęstnieją chmury nad Dniestrem. W Naddniestrzu i Gagauzji rosną tendencje separatystyczne
Polityka
Rzym i Madryt jadą na gapę. Włochy i Hiszpania w ogonie państw NATO
Polityka
Węgierska armia rusza do Czadu. W tle afrykańskie interesy Putina
Polityka
Unia Europejska zawiera umowy z autokratami. Co z prawami człowieka?
Polityka
Milczący protest czy walka zbrojna? Rosyjska opozycja podzielona