Były premier Donald Tusk stawia w krajowej polityce na lidera PSL. Bo zwycięstwo opozycji nad PiS nie może opierać się tylko na miastach.
– Bardzo wysoko go cenię – mówił w środę były premier i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk o liderze ludowców Władysławie Kosiniaku-Kamyszu. Tusk zaprzeczył jednocześnie, by podjął decyzję o starcie na prezydenta w 2020 roku. Ale nie zmienia to faktu, że jest wiele powodów, dla których były premier może uznawać lidera PSL za polityka bardzo perspektywicznego również w kontekście swoich planów powrotu do polskiej polityki. To zdaniem wielu obserwatorów jest już praktycznie przesądzone. Powodów, dla których Tusk stawia na Kosiniaka-Kamysza, jest wiele.
Ostatnie wybory szczególnie silnie ujawniły – o czym pisze w „Rzeczpospolitej" dr Marek Migalski – podział Polski na miasta i wieś. Tusk może uznawać – podobnie jak wielu analityków w Polsce – że bez zdobycia wyborców na prowincji i poza dużymi miastami opozycja nie ma szans na przejęcie władzy w 2019 roku. W tej rozgrywce polityk taki jak Kosiniak-Kamysz – który przekracza naturalne podziały miasto – wieś, mimo że jest prezesem partii ludowej – jako jedyny w całej opozycji ma możliwości i wiarygodność, by po taki elektorat sięgnąć. W tej sferze skręt w lewo Koalicji Obywatelskiej może tylko odstraszyć wyborców. Kosiniak-Kamysz takiego problemu nie ma, bo jest wiarygodny jako polityk chadecki. Tusk w Krakowie kilka tygodni temu bardzo postawił na jednoczący przekaz.
– Nie ma żadnego powodu, byśmy się nienawidzili – podkreślał. Na tym jest też oparta część wizerunku Kosiniaka-Kamysza, który wielokrotnie podkreśla, że rolą PSL jest przywrócenie Polsce braterstwa. W tej sferze widać wyraźną synergię między obydwoma politykami.
Bez jednoczącego przesłania nie ma mowy o tym, by spróbować odbić teren poza dużymi miastami. Były premier w ostatnich miesiącach coraz śmielej wchodzi w bezpośrednią dyskusję polityczną w kraju. W środę w typowym dla siebie stylu mocno uderzył w prezydenta Andrzeja Dudę na tle jego wypowiedzi w Berlinie. To jednak nie oznacza, że na pewno wystartuje przeciwko niemu. Kilka miesięcy temu „Rzeczpospolita" pisała o tym, że Tusk zachowuje wszystkie swoje opcje i decyzje na czas po wyborach samorządowych. Ich wyniki (poza II turami) są już znane, ale dopiero za kilka tygodni lub nawet później poznamy ostateczny kształt sejmikowych koalicji.