Obecnie przepływ majątku w kręgu najbliższej rodziny co do zasady nie grozi koniecznością rozliczania z fiskusem. Zdarzają się jednak różne sytuacje. Nierzadko darczyńca wypłaca obdarowanemu pieniądze w ratach. W takich przypadkach urzędnicy skarbówki stają na głowie, żeby obdarowany jednak zapłacił podatek. Potwierdza to sprawa, w której Naczelny Sąd Administracyjny przyznał rację podatniczce.
Prezent od taty
Kobieta dostała 90 tys. zł od ojca. Umowa została sporządzona w zwykłej formie pisemnej. Pieniądze trafiły na konto obdarowanej w trzech ratach. Pierwszy przelew zrealizowano 20 maja 2011 r., a ostatni 23 sierpnia 2011 r. Żeby skorzystać ze zwolnienia, kobieta zgłosiła nabycie w urzędzie skarbowym. I tu zaczęły się schody. Zgłoszenia dokonała bowiem 15 lutego 2012 r. Fiskus uznał, że sześciomiesięczny termin na zgłoszenie darowizny został zachowany tylko dla ostatniego przelewu.
Zauważył, że w darowiźnie, która nie została sporządzona w przepisanej formie aktu notarialnego, o obowiązku podatkowym decyduje spełnienie świadczenia (art. 6 ust. 1 pkt 4 ustawy o podatku od spadków i darowizn). W jego ocenie w spornym przypadku obowiązek podatkowy powstawał każdorazowo z chwilą częściowego wykonywania umowy. Sześciomiesięczny termin biegł od przekazania każdej transzy.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie potwierdził wykładnię fiskusa.
Rację skarżącej przyznał dopiero NSA. Nie zgodził się, że przy świadczeniu na raty można mówić o odrębnych darowiznach. Spełnienie świadczenia, o które chodzi w spornej sprawie, oznacza to samo co wykonanie umowy.