21 lat po śmierci wciąż przypomina go pomnik przy jednej z knajpek na krakowskim rynku. O tymże pomniku Michał Rusinek w wierszyku dla dzieci pisał: „Po drugiej stronie, przed kawiarnią, w dziwacznym dość kapelusiku, siedział i patrzył w krąg z uśmiechem, pan, co przyjaciół miał bez liku. Ten pan był mędrcem i artystą, żył bez zegarka, kalendarza, a kiedy umarł, przyjaciele, wnet zamówili u rzeźbiarza, pomnik".
I właśnie w takich słowach, skierowanych do najmłodszych, udało się najlepiej opisać, kim był Piotr Skrzynecki – osobowością i chodzącą instytucją. Niemniej ta barwna i nieszablonowa postać może sprawiać trudności potencjalnym biografom i wymykać się poza linearną, uporządkowaną opowieść. Zauważyła to znajoma artysty Monika Wąż, autorka poświęconej mu książki „Skrzynecki. Demiurg i wizjoner". Nie jest to klasyczna biografia, a raczej nieuporządkowana gawęda o różnych latach życia Skrzyneckiego, o jego wzlotach i upadkach, przyjaźniach i związanych z nim legendach. Autorka nie ukrywa swojego pozytywnego stosunku do zmarłego przyjaciela. Potrafi mimo to zauważyć i przedstawić również jego wady, humorzastość, czasem nawet skłonność do intryg. W ten sposób zamiast hagiografii udało się zaprezentować człowieka z krwi i kości. Przy czym czytelnik nie traci sympatii do opisywanego artysty.