Ile by mówić o okropieństwach wojny, na pewno fascynuje nas ona bardziej niż pokój. Mógł Hezjod opiewać, fenomenalnie, po weberowsku – trzy tysiące lat przed Maxem Weberem – pożytki ciężkiej pracy i życia roztropnego. Lecz przecież to wojownicy Homera przemawiali do fantazji pokoleń.
Niewiele jest dzieł literackich czy obrazów opiewających pożytki pokoju. Nawet jeśli sławi się pokój, to najczęściej przez pryzmat wojny. Słynna tarcza Achillesa, wykuta słowem przez Homera w boskiej kuźni Hefajstosa, przedstawia sielankę wiejsko-pasterską przerwaną oblężeniem miasta. Wojownicy greccy walczą i giną pod Troją od wielu lat. Jak to na wojnie, wspominają pochody nowożeńców, taneczne korowody młodzieży, a nawet spokojny trud pracy na roli. Zabijania dawno mają dość. Wycofać się nie mogą, bo bogowie, bo honor, bo przede wszystkim tradycja nie pozwala im wracać do domu z pustymi rękoma.