W programie można wziąć udział w zawodach gigantycznych półciężarówek. Są klasyczne wyścigi oraz zmagania na torach pełnych nierówności i wybojów. Do tego dochodzi możliwość wykonywania złożonych ewolucji podczas tzw. swobodnego przejazdu oraz rywalizowania w trybie destrukcji, w którym zdobywa się dodatkowe punkty za niszczenie obiektów znajdujących się na trasie. Niezależnie od dokonanego wyboru co najmniej kilkadziesiąt minut trzeba poświęcić na opanowanie monster trucka. Wóz jest narowisty, gwałtownie reaguje na ruchy kierownicą, przez co trudno o precyzję.
Autorzy „Monster Jam: Steel Titans" sporo pracy włożyli w program. Największe wrażenie robi park maszynowy i 25 pojazdów do wyboru. I to pojazdów licencjonowanych, stanowiących wierne kopie wozów ścigających się w rzeczywistości. Nieco skromniej wypadają trasy i stadiony, na których toczy się rozgrywka. Brakuje również fabuły, do której miłośnicy wyścigów zaczęli się powoli przyzwyczajać. Tu gracz ściga się i odblokowuje nowe trasy czy maszyny. To wszystko.
Dziesięć lat temu w Chorzowie pojawił się pierwszy polski monster truck – Verva. Od tego czasu ten sport samochodowy wcale się w naszym kraju nie rozwinął. Wątpię, by gra „Monster Jam: Steel Titans" ten stan rzeczy zmieniła, ale przypomni graczom, że wyścigi to nie tylko F1. W tych potworach na wielkich kołach jest coś niesamowitego. Nawet na ekranie!
—Michał Zacharzewski, Zdalaodpolityki.pl
„Monster Jam: Steel Titans", Rainbow Studios, PC, SP4, X1