Jeśli chodzi o lektury, które czytałam, przygotowując się do pisania, to spośród prozaików wymieniłabym przede wszystkim W.G. Sebalda. Jest jednym z moich ukochanych pisarzy. I z tego, co zdążyłam zauważyć, nie jestem w tym oryginalna, bo jest on szalenie modny wśród polskich pisarzy i co drugi z nich opowiada, jak to zaczytuje się w Sebaldzie. Ja zaczęłam od „Pierścieni Saturna". I myślę, że to powieść, od której można rozpocząć przygodę z tym pisarzem. Ale od razu zaznaczę, że będzie to przygoda frustrująca. Wszystkie polskie wydania tej powieści we wspaniałym tłumaczeniu Małgorzaty Łukasiewicz są na wyczerpaniu. Na aukcjach internetowych osiągają absurdalne ceny. Pozostają zatem egzemplarze biblioteczne. Oprócz lektur często sięgam też po seriale. Uważam, że mają wiele wspólnego z tradycyjną powieścią. Konstrukcja fabuły w najnowszych produkcjach stoi często na najwyższym poziomie, a jednocześnie pewne elementy dużo łatwiej wychwycić, zauważyć, podpatrzyć albo zastanowić się, czy takie rozwiązania byłyby dobre również w klasycznej prozie pisanej. Choć częściej niż inspiracją seriale są dla mnie po prostu rozrywką. Ostatnio obejrzałam „Paragraf 22" w reżyserii George'a Clooneya na podstawie książki Josepha Hellera. Powieść wydawała mi się trudna do zekranizowania, dlatego miałam obawy, czy ten poziom absurdalnego humoru sprawdzi się na ekranie. Rzeczywiście – serial poszedł w trochę inną stronę. Oglądałam go na początku z dużym dystansem, ale później już byłam przekonana, że to ekranizacja literatury, którą szczerze mogę polecić.