Co prawda ta strona życia Bukowskiego została dokładnie przemielona przez popkulturę, dlatego siłą tej publikacji jest co innego. To niebywała okazja do prześledzenia ewolucji pisarza. Fascynująca jest jego droga życiowa od autodestrukcyjnej młodości poprzez koszmar ośmiogodzinnego dnia pracy aż po status niemalże mędrca, choć na stare lata nadal potrafi przepuścić majątek na wyścigach konnych i wypija butelkę wina do snu.

Lektura jego wywiadów to niejako przyglądanie się, jak z czasem wygładzają się kanty jego osobowości i z wiekiem łagodnieje, nie degenerując się w zgorzkniałego starca. Przeciwnie, promieniuje empatią, która prześwituje spomiędzy tych rozmówek. „Żeby się ogrzać, bierz wino, a nie narkotyki, i spróbuj jakoś to przetrzymać" – mówi w rozmowie o bezdomnych w Ameryce.

Momentów poruszających jest tu więcej, bo i sam Bukowski uważał się za człowieka wrażliwego i sentymentalnego, ale ciekawy jest także wtedy, kiedy sam sobie przeczy. Wtedy, kiedy daje się złapać na głoszeniu prawd, które nawzajem się znoszą. Raz przy ludziach czuje się „naładowany", innym razem ich towarzystwo sprawia, że staje się „pusty". Ma świadomość tych sprzeczności i daje do zrozumienia, że to dla niego pisarska trampolina. „Lubię grać i żartować sobie trochę, więc udzielam paru mylnych informacji, dla samej zgrywy i jaj. Więc jeśli chcesz mnie poznać, nie czytaj żadnego wywiadu. Zignoruj ten" – puentował jedną z ostatnich rozmów.

Charles Bukowski „Świecie, oto jestem. Wywiady i spotkania 1963–1993", przeł. Maksymilian Tumidajewicz, wyd. Replika

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95