Ponieważ od lat współpracowałem z ludźmi na Ukrainie. Prof. Religa przed wieloma lata zebrał zespół kardiochirurgów i pojechał z nami do Lwowa. Zobaczyliśmy, że tamtejsza kardiochirurgia jest niemalże w powijakach i wymaga pomocy. Religa powiedział wtedy: „Skoro nam inni pomagali na Zachodzie, to my pomożemy Ukrainie". Rozpoczęliśmy program pomocy szkoleniowej dla ukraińskich lekarzy, w Równym, które jest stolicą Wołynia. W ciągu ostatnich 20 lat w Zabrzu pomogliśmy w szkoleniu 80 lekarzy kardiochirurgów i kardiologów oraz pomogliśmy stworzyć centra leczenia zawału serca w Zaporożu dla wschodniej Ukrainy i w Łucku dla zachodniej Ukrainy. W Kowlu, tak bardzo doświadczonym przeszłością, my, zabrzanie, zbudowaliśmy nowe mosty przyjaźni chrześcijańskiej, współpracy i pojednania, pomagając w powstaniu programu transplantacji serca i płuc, opierając się na naszych zabrzańskich doświadczeniach. Ku chwale przyszłych pokoleń Polski i Ukrainy. Ale Ukraińcy też mi kiedyś pomogli.
W jaki sposób?
Gdy w latach 90. budowaliśmy klinikę w Zabrzu i cała ekipa budowlana z dnia na dzień porzuciła naszą inwestycję, bo wyjechała na bardziej lukratywny kontrakt do Norwegii, mer miasta Równe ściągnął dla nas ukraińskich budowlańców z Austrii i oni dokończyli inwestycję. Dlatego gdy w Sejmie głosowano uchwałę, w której znalazło się sformułowanie o ludobójstwie na Wołyniu, pomyślałem, że pamiętając o przeszłości, trzeba to zostawić historykom i budować przyszłość.
Historia rzezi wołyńskiej ciągle stanowi zadrę dla Polaków.
Tak jak nasza historia z Niemcami przez lata stanowiła taką zadrę. A jednak odważni biskupi polscy wystosowali przed laty do biskupów niemieckich słynne orędzie „Przebaczamy i prosimy o wybaczenie". To był wielki historyczny gest, który zapoczątkował kolejne etapy współpracy pomiędzy naszymi narodami. Krzyżowa, spotkanie Tadeusza Mazowieckiego z Helmutem Kohlem, była tego kolejnym wyrazem. W Zabrzu zawdzięczamy Niemcom, kolegom z uniwersyteckiego szpitala w Hanowerze, rozwój programu transplantacji płuc, który obecnie jest jednym z najlepszych w Europie i jest pokazywany jako wzór jakości. Bez pomocy prof. Havericha, lidera hanowerskiej kardiochirurgii i transplantologii, nie bylibyśmy w tym miejscu. Dlatego historia powinna służyć do budowania przyszłości, opierając się na chrześcijańskich korzeniach.
Ale takie nieposłuszeństwo partyjne w karierze raczej nie pomaga.
To prawda. Ale w polityce najważniejsze jest, żeby troszczyć się o dobro wyższego rzędu i zostawić po sobie trwały ślad. Sądzę, że sporo śladów po sobie zostawiłem jako minister zdrowia. Nie mnie oceniać, niech ocenią to inni. Ale co jeszcze ważniejsze – pozostawiłem po sobie ślad jako lekarz. Pamięć i opinia chorych jest dla mnie najważniejsza. A teraz jeszcze walczę o to, żeby rozpocząć w Polsce kształcenie asystentów lekarzy (PA – physician assistant) i wprowadzić do polskiej ochrony zdrowia nowy, nieznany w Polsce, a spotykany na całym świecie i potrzebny zawód asystenta zabiegowego lekarza. Trudny czas pandemii szczególnie pokazał jak bardzo potrzebujemy wprowadzenia tego zawodu i wzmocnienia personelu w obszarach intensywnej terapii.
Sam pan jednak powiedział, że to specjalizacja w Polsce nieznana...
Dlatego w Śląskim Uniwersytecie Medycznym i Śląskim Centrum Chorób Serca przygotowaliśmy się do uruchomienia takich studiów. Mamy program kształcenia, wzorowany na najlepszych w Europie wzorcach holenderskich. Dostaliśmy zielone światło od premiera Morawieckiego oraz ministra Szumowskiego, mamy też duże wsparcie od Izby Lekarskiej i Izby Pielęgniarskiej. Jak tylko skończy się pandemia, ruszamy z tym zadaniem, które traktuję priorytetowo. Jest dla mnie tym bardziej ważne, że w świecie zawód asystenta lekarza jako pierwszy wprowadził kardiochirurg dr James Kirklin w USA, a w Europie w Utrechcie mój przyjaciel, również kardiochirurg, Brutel de la Riviere. Teraz przyszedł czas, aby ten zawód wprowadzić w Polsce. Wierzę, że działając wspólnie pokonamy pandemię i powrócimy do normalności, przywracając kolejne osiągnięcia, które zostały zatrzymane przez tego groźnego wirusa.
—rozmawiała Eliza Olczyk (tygodnik „Wprost")
Marian Zembala Profesor nauk medycznych, absolwent Akademii Medycznej we Wrocławiu, stażysta Uniwersytetu w Utrechcie, od połowy lat 80. współpracownik prof. Zbigniewa Religi, uczestniczył w pierwszej udanej transplantacji serca. Jako pierwszy w Polsce wykonał transplantację pojedynczego płuca oraz dokonał przeszczepu płucoserca. W latach 2015–2019 poseł na Sejm z ramienia PO. Zagrał epizodyczną rolę w filmie „Bogowie" o prof. Relidze.