Anna Sobecka. Sejmowy głos ojca dyrektora

Zasypuje ministrów interpelacjami, dba o trzeźwość narodu i nie wstydzi się wiary, choć dzieci chrzciła po kryjomu. Kim jest posłanka, na którą głosuje sam o. Rydzyk?

Aktualizacja: 01.04.2017 10:07 Publikacja: 01.04.2017 00:01

Przy ramieniu o. Tadeusza Rydzyka Annę Sobecką można zobaczyć niemal zawsze, gdy toruński duchowny o

Przy ramieniu o. Tadeusza Rydzyka Annę Sobecką można zobaczyć niemal zawsze, gdy toruński duchowny odwiedza Sejm.

Foto: Forum, Adam Chełstowski

Ja swojego katolicyzmu nie zostawiam za drzwiami Sejmu. Jestem katolikiem i prywatnie, i w pracy, i w kościele, i wszędzie – twierdzi posłanka PiS Anna Sobecka, która właśnie wywołała największy od lat spór dotyczący mieszania sacrum z profanum. Zgłosiła w Sejmie uchwałę w sprawie uczczenia setnej rocznicy objawień fatimskich, w której jest mowa m.in. o tym, że „w swoim orędziu Matka Boża przewidziała największe wydarzenia XX wieku", a „ludziom do szczęścia tak naprawdę potrzebny jest tylko Wszechmocny Bóg".

Podczas posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu była marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska z PO mówiła, że lepszym miejscem dla podobnych dyskusji byłby kościół lub salka katechetyczna. Z kolei Michał Kamiński z Unii Europejskich Demokratów ostentacyjnie wyszedł.

Annę Sobecką wsparli za to posłowie z PiS. I to nie jest pierwszy raz, gdy Sobecka powoduje konsternację polityków centrowych i lewicowych, jednocześnie wzbudzając zachwyt swojego konserwatywnego elektoratu.

W 2004 r. organizowała w Sejmie spotkania z Richardem A. Cohenem, który twierdzi, że jest byłym gejem, a obecnie specjalizuje się w terapii mającej na celu zmianę orientacji z homoseksualnej na heteroseksualną. W 2006 r. zaproponowała obłożenie bezdzietnych małżeństw specjalnym podatkiem i wprowadzenie w kodeksie karnym zakazu pornografii.

Cztery lata później zgłosiła z kolei wniosek o odrzucenie uchwały w sprawie ogłoszenia roku 2011 Rokiem Czesława Miłosza, uzasadniając to tym, że poeta „nazywał krzyż próchnem". Posłankę skrytykował wtedy nawet ówczesny metropolita lubelski abp Józef Życiński.

– Każdy parlament świata ma grupę posłów charakterystycznych, którzy choć nie są pierwszoplanowymi przywódcami, odgrywają dla pewnej grupy elektoratu rolę latarni morskiej – mówi Artur Zawisza, były poseł PiS, a obecnie wiceprezes Ruchu Narodowego.

Do tego obrazu Anny Sobeckiej trzeba jednak dodać jedno: w polityce prawdopodobnie nie byłoby jej, gdyby nie szef Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk.

Z błogosławieństwem Torunia

Anna Sobecka urodziła się w 1951 r. w Piotrkowie Kujawskim. Rodzice byli głęboko wierzący, a o to, by został ojcem chrzestnym przyszłej posłanki, poprosili księdza. W PRL Sobecka musiała jednak kryć się z praktykami religijnymi. Jej mąż Witold Sobecki był oficerem Ludowego Wojska Polskiego, więc dzieci chrzcili po kryjomu.

Męża poznała dzięki pracy w szpitalu wojskowym w Toruniu, gdzie jako absolwentka studium medycznego dostała posadę laborantki. Później ukończyła jeszcze Wydział Chemii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i Podyplomowe Studium Edukacji Dorosłych, co pomogło jej w rozwinięciu kariery pedagoga. Dostała pracę w Medyczno-Społecznym Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Toruniu, w którym przez cztery lata była nawet dyrektorem.

W PRL trzymała się z dala od polityki. – Nie dała się poznać z działalności opozycyjnej w czasach Solidarności ani stanu wojennego – zauważa były wicemarszałek Senatu Jan Wyrowiński (do niedawna polityk PO), który w PRL działał w toruńskiej opozycji.

Po upadku komunizmu Sobecką zaczęło jednak ciągnąć w kierunku działalności publicznej. Najpierw związała się ze świeckimi strukturami Kościoła. W poradni przy parafii garnizonowej w Toruniu pracowała jako instruktor naturalnego planowania rodziny według metody prof. Josefa Rötzera. Przypomina ona naprotechnologię, pozostaje w zgodzie z nauczaniem Kościoła i opiera się na analizie temperatury, śluzu szyjkowego i stanu szyjki macicy.

W 1995 r. została szefową Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w diecezji toruńskiej, co stało się dla niej trampoliną do parlamentu. A to dlatego, że stowarzyszenie w 1997 r. weszło w skład Akcji Wyborczej Solidarność. – Dostała bardzo odległą pozycję na liście, teoretycznie niebiorącą, ale ku zaskoczeniu liderów AWS weszła do Sejmu – mówi Wyrowiński. Powód? Kluczem były jej związki z Radiem Maryja.

Związała się z radiem w 1992 r., gdy stacja była jeszcze w powijakach. Pierwsze pozwolenia nadawcze dostała niespełna rok wcześniej. Jej siedziba mieściła się w tym samym miejscu, co teraz – przy ul. Żwirki i Wigury w Toruniu. Zamiast obecnego okazałego gmachu był tam jednak wówczas tylko zdziczały sad. W środku stał parterowy domek z zakratowanymi, popękanymi oknami, który później ojcowie redemptoryści nazwali „Betlejemką". To była pierwsza siedziba rozgłośni.

– Radio Maryja było tworzone z użyciem pospolitego ruszenia – wspomina Wyrowiński. Jego elementem była Sobecka. Spikerką rozgłośni stała się za namową znajomych z parafii. Zapowiadała popołudniowe programy i modliła się ze słuchaczami.

Pięć lat później, gdy z list AWS kandydowała do Sejmu, pozycja radia była już zupełnie inna, a słuchacze nie mieli wątpliwości, na kogo głosować. Nazwisko Sobeckiej wyczytywał z anteny sam o. Tadeusz Rydzyk. Zaczął się wówczas polityczny związek posłanki z dyrektorem Radia Maryja, który trwa do dziś. W tym czasie Sobecka kilkakrotnie zmieniała przynależność klubową i partyjną. Zawsze lądowała w ugrupowaniach, z którymi sympatyzował szef Radia Maryja.

Długa lista politycznych wolt Sobeckiej zaczęła się w 1998 r. W AWS mocno już trzeszczało, a posłanka weszła w skład Naszego Koła, niekryjącego fascynacji toruńską rozgłośnią. Wraz z nią działali tam tacy politycy, jak Jan Łopuszański, Witold Tomczak i Halina Nowina-Konopka.

W 1998 r. Sobecka bezskutecznie próbowała swoich sił w wyborach do sejmiku kujawsko-pomorskiego, kandydując z list Rodziny Polskiej, jawnie związanej z Radiem Maryja. Trzy lata później miała początkowo startować do Sejmu z Akcji Wyborczej Solidarność Prawicy, ale ostatecznie znalazła się na listach Ligi Polskich Rodzin. Jej szefem był wtedy Marek Kotlinowski, były prawnik ojca dyrektora.

Również w 2005 r. weszła do Sejmu z list LPR. – Ja w Toruniu wybieram panią Sobecką – mówił w kampanii wyborczej o. Rydzyk z anteny Radia Maryja. Dwa lata później, gdy zaczął kierować swoje sympatie w kierunku PiS, Sobecka znalazła się na listach tej ostatniej partii. Dostała trzecie miejsce na liście w Toruniu, a w zdobyciu poparcia wśród wyborców znów pomogła jej rozgłośnia. Na dwa dni przed wyborami nieoczekiwanie, niczym za dawnych spikerskich czasów, poprowadziła program w Radiu Maryja.

Z list PiS skutecznie kandydowała też w latach 2011 i 2015 r., a politycznej woli ojca dyrektora w zasadzie sprzeciwiła się tylko raz w 2009. Przed wyborami do PE trafiła wówczas na listy eurosceptycznego ugrupowania Libertas. – Ten wybór był dla Anny Sobeckiej naturalny z uwagi na jej poglądy dotyczące suwerenności państw w ramach UE – mówi Artur Zawisza, ówczesny wiceprezes Libertasu. Przypomina, że Sobecka kwestionowała m.in. ratyfikację przez Polskę traktatu lizbońskiego.

Wybór nie spodobał się jednak o. Rydzykowi. – Mam też żal do tych ludzi, którzy w Radiu Maryja byli. Ja myślałem, że to przyjaciele. A oni biegną, bo na pierwszym miejscu będą na jakichś listach! – grzmiał z anteny. Sobecka zniknęła z radia na dwa lata, jednak później przeprosiła się z ojcem dyrektorem i dzięki jego poparciu znów trafiła na listy PiS. – Oprócz Anny Sobeckiej z list Libertasu kandydował inny parlamentarzysta, świętej pamięci prof. Ryszard Bender. Jemu ten start zaszkodził i nigdy nie został z powrotem przyjęty na listy PiS – zauważa Artur Zawisza. – Nie miał na tyle mocnego poparcia w Toruniu – dodaje.

Mistrzyni statystyk

By zorientować się, w jak bliskich relacjach Sobecka pozostaje z o. Rydzykiem, wystarczy obejrzeć zdjęcia z najważniejszych wydarzeń w życiu Radia Maryja i jej szefa. Posłanka towarzyszyła o. Rydzykowi podczas jego słynnej obrony pracy doktorskiej w 2009 r., gdy pod naporem przedstawicieli mediów pękła szklana gablota w niewielkiej sali Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. W strugach deszczu uczestniczyła w 2012 r. w święceniu placu budowy nowego kościoła w Toruniu. Przy ramieniu ojca dyrektora można zobaczyć ją niemal zawsze, gdy odwiedza Sejm.

Toruński poseł PO Tomasz Lenz uważa, że Sobecka zapewnia szefowi Radiu Maryja jednak coś więcej niż tylko wsparcie wizerunkowe. – W swojej działalności poselskiej pozwala mu pociągać za sznurki. Podejrzewam, że robi to z czystych przekonań, a nie z wyrachowania – podkreśla.

Przykłady? W 1998 r. sen z powiek redemptorystom spędzało jedno pytanie – czy podczas planowanej na następny rok pielgrzymki do Polski Jan Paweł II wykona w Toruniu jakiś gest pod adresem Radia Maryja. Pytanie było zasadne szczególnie po tym, gdy watykańska delegacja przygotowująca pielgrzymkę nie odwiedziła siedziby nadawcy.

W styczniu 1999 r. do Watykanu pojechała więc grupa parlamentarzystów z udziałem Anny Sobeckiej. Wręczyła Janowi Pawłowi II zaproszenie do radia. Czy miało to wpływ na zachowanie papieża? Trudno to dziś stwierdzić, jednak nie ulega wątpliwości, że podczas pielgrzymki w Toruniu Ojciec Święty wykonał nieoczekiwany gest. Siedziby radia co prawda nie odwiedził, ale za to publicznie podziękował pracownikom stacji za „katechezę, a szczególnie za modlitwy w intencji Kościoła i papieża".

Watykan nie był jedynym adresem, który Sobecka odwiedzała w imieniu ojca dyrektora. W swojej pierwszej sejmowej kadencji lobbowała w toruńskiej radzie miasta w sprawie przekazania związanej z o. Rydzykiem fundacji Nasza Przyszłość kilkudziesięciu hektarów gruntów. Miała tam stanąć m.in. Wyższa Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. – Powstanie nowej wyższej szkoły jest promocją miasta i wielką szansą rozwoju – uzasadniała posłanka.

W 2004 r. interweniowała w Warszawie, gdy moc nadajnika Radia Maryja została tymczasowo obniżona w związku z zakłócaniem łączności lotniczej na Okęciu. W 2006 r. włączyła się z kolei w sterowane przez o. Rydzyka ataki na ówczesnego lidera LPR Romana Giertycha, który popadł w niełaskę w Toruniu. Na falach eteru Sobecka zarzuciła Giertychowi, że w rozmowach prywatnych chwalił się planem zniszczenia radia.

Najbardziej znany gest pod adresem o. Rydzyka wykonała jednak w 2012 r. Szef Radia Maryja został wówczas ukarany grzywną za nielegalną zbiórkę pieniędzy na finansowanie m.in. Telewizji Trwam i wierceń geotermalnych wykonywanych przez Fundację Lux Veritatis. Sobecka uznała, że wyrok jest formą szykan pod adresem ojca dyrektora i zapłaciła za niego grzywnę. Została za to sama ukarana grzywną, bo sąd uznał, że popełniła wykroczenie przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu. Z tego zarzutu ostatecznie udało jej się wybronić w drugiej instancji.

– Dziwię się, że Anna Sobecka jest pod takim urokiem Tadeusza Rydzyka, za którym ciągnie się wiele niewyjaśnionych spraw. Mam wrażenie, że wypełnia rolę przewodniczącej wirtualnej komisji ds. wybielania jego wizerunku. Zamiast tego mogłaby odgrywać bardziej podmiotową rolę w polityce i być posłem na miarę własnej inteligencji i osobowości – mówi Jerzy Wenderlich, polityk SLD związany z Toruniem.

Spoglądając na sejmowe statystyki, moglibyśmy uznać, że już teraz Sobecka odgrywa podmiotową rolę w Sejmie. Od lat należy do polityków składających najwięcej interpelacji poselskich, z kadencji na kadencję bijąc swoje własne rekordy.

Przykładowo w latach 2007–2011 złożyła aż 1326 takich pism do ministrów. To był najlepszy wynik spośród wszystkich posłów w Sejmie, jednak Sobecka nie osiadła na laurach. W latach 2011–2015 wysłała aż 1590 interpelacji. Tym razem musiała uznać tylko wyższość Piotra Chmielowskiego, byłego posła Ruchu Palikota i SLD, który złożył takich pism o 20 więcej.

O czym pisze posłanka do ministrów? Nietrudno zauważyć, że wiele jej pism zaczyna się od słów „media donoszą" lub „prasa informuje", po czym następuje wklejony fragment informacji z któregoś z portali, zakończony kilkoma prostymi pytaniami. W dodatku Sobecka słynie z wysyłania interpelacji grupowo. Chodzi o to, że kieruje niemal takie same pytania do wielu ministerstw. Czasami jeden resort w pojedynczych pismach pyta o to, co można by zmieścić w jednej interpelacji.

Zdaniem wielu innych posłów, to nic innego niż czyste nabijanie statystyk. Już raz w 2013 r. doszło w związku z tym do skandalu. Sobecka złożyła 654 niemal identycznych pism do szefa MSZ w sprawie niewykonania przez Polskę poszczególnych wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Pisma trafiły do akceptacji do Jerzego Wenderlicha (SLD), wówczas wicemarszałka Sejmu. – To było przed Wielkanocą. W moim gabinecie zastałem stół i biurko zawalone teczkami z interpelacjami pani poseł. Mimo że bardzo ją lubię, nie mogłem ich przyjąć. Uznałem, że celem jest nic innego tylko budowanie statystyk – wspomina Wenderlich.

Zdecydował się zatrzymać bieg pism, a wsparło go całe ówczesne prezydium Sejmu, wliczając w to wicemarszałka z PiS Marka Kuchcińskiego. Sobecka zaczęła domagać się odwołania swoje klubowego kolegi. – Ja naprawdę ciężko pracuję. Albo ktoś to uszanuje, albo nie powinniśmy iść tą samą drogą – argumentowała.

Być wolnym

W tej kadencji Sejmu posłanka znów lideruje w liczbie interpelacji. Złożyła już ich 365. Jednak sprawia też wrażenie, że chciałaby zasłynąć czym innym niż tylko obroną Radia Maryja i zasypywaniem ministrów pismami. Uchwała w sprawie setnej rocznicy objawień fatimskich to niejedyny przykład. Wcześniej przeforsowała w Sejmie uchwałę w sprawie zwiększenia troski o trzeźwość Narodu. „Trzeźwość to sposób myślenia, który pozwala zachowywać i rozwijać swoją wolność. Być trzeźwym to znaczy być wolnym" – brzmi fragment dokumentu przyjętego przez Sejm.

Skąd ta ofensywa posłanki? Toruński poseł PO Tomasz Lenz zauważa, że słabną jej notowania u ojca dyrektora. – Jej pozycja nie jest tak mocna jak kiedyś. Obecnie o. Rydzyk ma przecież wpływy w dwóch ministerstwach: środowiska i obrony narodowej – mówi.

Zdaniem Artura Zawiszy pozycja Sobeckiej w PiS jest jednak niezagrożona. – Jej obecność na listach to niewygórowana cena za poparcie specyficznego elektoratu – mówi.

Czy na pewno? O polityczną przyszłość chcieliśmy spytać samą posłankę. – Nie lubię mówić o sobie, bo nie ma o czym – powiedziała nam tylko. Dodała, że jest zajęta i poprosiła o rozmowę w innym terminie. Później już nie odbierała telefonu. ©?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Ja swojego katolicyzmu nie zostawiam za drzwiami Sejmu. Jestem katolikiem i prywatnie, i w pracy, i w kościele, i wszędzie – twierdzi posłanka PiS Anna Sobecka, która właśnie wywołała największy od lat spór dotyczący mieszania sacrum z profanum. Zgłosiła w Sejmie uchwałę w sprawie uczczenia setnej rocznicy objawień fatimskich, w której jest mowa m.in. o tym, że „w swoim orędziu Matka Boża przewidziała największe wydarzenia XX wieku", a „ludziom do szczęścia tak naprawdę potrzebny jest tylko Wszechmocny Bóg".

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Upadek kraju cedrów