W Waszyngtonie ulice są od prawie roku wyludnione. Tak jak przed wyborami zwolennicy Bidena nosili maski, a zwolennicy Trumpa równie demonstracyjnie ich nie nosili, tak teraz demokraci noszą dwie maski, a inni – jedną. Te sklepy, kawiarnie i restauracje, które nie zbankrutowały, są otwarte i nikt nie przestrzega przepisów o procentach dopuszczalnych klientów – prawie nikt nie zna tych przepisów, a jak ktoś już je zna, to ich nie rozumie. Szczepienia idą do przodu. Ponad 12 proc. mieszkańców miasta i okolic – w tym hrabstwa Montgomery w Marylandzie – zostało już zaszczepionych pierwszą dawką. Szokujący jest w związku z tym artykuł Anne Applebaum, że dystrybucja szczepionki w Stanach nie jest ani sprawiedliwsza, ani logiczniejsza niż sprzedaż kapusty w Związku Sowieckim. Rozumiem panikę, że nie można zaszczepić swoich starszych rodziców w pierwszym miesiącu akcji szczepionkowej, ale porównywanie stanu Maryland w 2021 roku do Sowietów czasów breżniewowskich nie przystoi laureatce Pulitzera za książkę o Gułagu. Cóż może się stać nawet najlepszym umysłom, gdy w grę zaczynają wchodzić członkowie rodziny.