Reklama

Jan Maciejewski: Transformacja potrzebowała wroga. Polski cham nadawał się najlepiej

Demokracja liberalna obiecująca powszechny pluralizm i zakończenie politycznych sporów była w polskich warunkach jedną wielką mistyfikacją. By III RP mogła powstać, potrzebowała wroga; na lęku i pogardzie dla chama została zbudowana jej polityczna jedność.

Aktualizacja: 03.02.2018 11:26 Publikacja: 01.02.2018 16:00

„Mamy najazd Hunów” – pisała o Polakach przyjeżdżających „za 500+” nad polskie morze Anna Szulc w „N

„Mamy najazd Hunów” – pisała o Polakach przyjeżdżających „za 500+” nad polskie morze Anna Szulc w „Newsweeku” w lipcu 2016 roku. Doszło tam do zderzenia cywilizacji, ekspansji obcych, atakujących „elitarny sposób istnienia”

Foto: shutterstock

Cham, prostak, wieśniak, obywatel ciemnogrodu, sierota po socjalizmie, moherowy beret – różne określenia na nazwanie jednego i tego samego wroga (on nie może sam siebie nazwać, bo nikt nie pytał go o zdanie). Wroga demokracji i postępu; lepszej, nowoczesnej, europejskiej Polski. Kiedy już wydawała się pokonana, zepchnięta tam, gdzie jej miejsce – na polityczny i społeczny margines, hydra polskiego chamstwa po raz kolejny podniosła swój łeb; przekupiona obietnicami socjalnego wsparcia (przecież nigdy nie chodziło jej o nic więcej poza zapełnieniem własnego żołądka) zapewniła obozowi „dobrej zmiany" większość bezwzględną w parlamencie. Tak dokonał się wielki, ponowny powrót polskiego chama na arenę historii,

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
Jan Maciejewski: Kultura eksterminacji i jej kustosze
Plus Minus
Jan Maciejewski: Zaczarowana amnestia
Plus Minus
Agnieszka Markiewicz: Dobitny dowód na niebezpieczeństwo antysemityzmu
Plus Minus
Świat nie pęka w szwach. Nadchodzi era depopulacji
Plus Minus
Pierwszy test jedności narodu
Reklama
Reklama