To, co groziło Unii Europejskiej, to brak umowy z Wielką Brytanią i perturbacje w relacjach handlowych, społecznych, finansowych etc. To, co groziło i grozi Wielkiej Brytanii, jest znacznie gorsze. To niepewność sięgająca nie tylko modelu rozwoju, ale również – może przede wszystkim – integralności państwa. Antyangielskie nastroje, z tego co słyszę coraz wyraźniej, panują nie tylko w niepokornej od dawna Szkocji, ale i w bojącej się chaosu Irlandii. Gorzką ceną za samodzielność może być więc ostateczna deklasacja dawnego imperium, które zostanie zredukowane przez separatyzmy do wielkości średniego europejskiego państwa. Czy to się wydarzy? Nie wiemy, ale ryzyko jest wysokie.