Jak sam zauważa, jego czytelnicy to zazwyczaj seniorzy. Z młodszymi nie ma wielkiego kontaktu, ani też specjalnie go nie poszukuje. Lubi za to obruszać się na współczesne – rzeczywiście w większości tandetne – zjawiska: na popularność disco polo, sławę celebrytów, sukcesy książek Remigiusza Mroza i Blanki Lipińskiej oraz brak poszanowania dla kultury wysokiej.
Miło się to czyta, ale wszystko to wiemy również bez Vargi. Gdyby jeszcze autor dziennika potrafił przygotować wyjątkowy, prowokujący pamflet, ale nie – grafomani, gwiazdorzy disco polo i wszelkie inne potworności u Vargi po raz setny z rzędu zostali zrugani. „Dziennik hipopotama" to kontestacja współczesności bez jakiejkolwiek próby wzięcia się z nią za bary.