Bo ja, przyznać to muszę, uwielbiam cmentarze. Łażąc po górach, zbaczałem do wsi i zatapiałem się w wiejskich cmentarzykach, ot, choćby w Bartnem. Byłem tam teraz, nie do poznania, niestety. To wcale nie tak, że uwielbiałem nekropolie od zawsze, ale kiedy i gdzie się to zaczęło? To chyba niemożliwe, żeby to była Moskwa, chociaż kto wie, może właśnie tam? Na samym początku lat 90. jeździłem tam co roku i Nowodziewiczy czy Wagańkowski były stałymi punktami programu.
Zaczęło się od tego drugiego, gdzie poszedłem obejrzeć mogiły Okudżawy (zwyczajny, wielki kamień) i Wysockiego (z nieco groteskowym pomnikiem). Pod mogiłą Wołodii zawsze leżą świeże kwiaty i flaszki po wódce, bo któż by nie chciał się z nim napić. Rosjanie mają zresztą tragikomiczną predylekcję do dosłownych pomników, nic dziwnego, że Lew Jaszyn jest na własnym grobie w krótkich gaciach, ale za to z piłką.
Zupełnie w innym stylu jest minimalistyczny katolicki gró...
Dostęp do najważniejszych treści z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.