Może znowu będzie cud

Faza pucharowa zaczyna się od wielkiego hitu: Barcelona z Messim podejmuje PSG bez Neymara. W Budapeszcie RB Lipsk – Liverpool, czyli spotkanie trenerskich gwiazd z Niemiec.

Aktualizacja: 15.02.2021 20:05 Publikacja: 15.02.2021 19:17

Kylian Mbappe - to na niego liczą przede wszystkim kibice PSG

Kylian Mbappe - to na niego liczą przede wszystkim kibice PSG

Foto: AFP

Gdyby zapytać kibiców, za co kochają Ligę Mistrzów, większość pewnie odpowiedziałaby, że za takie wieczory jak ten 8 marca 2017 roku.

Po porażce 0:4 w Paryżu szanse na awans do ćwierćfinału dawali Barcelonie tylko najwięksi optymiści. Nikt wcześniej nie odrobił tak dużej straty, ale gospodarze postanowili dokonać niemożliwego. Błyskawicznie rzucili się do ataku, jednak gdy po godzinie gry Edinson Cavani strzelił gola na 1:3, a Barca potrzebowała trzech kolejnych bramek, wydawało się, że jest po meczu. Do 88. minuty wynik na Camp Nou się nie zmieniał i wtedy zdarzył się cud. Neymar trafił z rzutu wolnego, potem z karnego, a na koniec asystował przy golu Sergio Roberto. Remontada stała się faktem. To był jeden z największych powrotów w historii futbolu i prawdopodobnie najlepszy występ Neymara, który kilka miesięcy później zamienił Barcelonę na Paryż, bijąc transferowy rekord świata.

Kontuzjowanego Brazylijczyka we wtorek zabraknie, nie będzie też m.in. Angela Di Marii, więc cała uwaga skupi się na Kylianie Mbappe i Leo Messim. Argentyńczyk wciąż nie zdecydował, czy zostanie na Camp Nou, latem będzie mógł już odejść za darmo. Katalończycy przez pandemię wpadli w poważne kłopoty finansowe, a zarobki Messiego są ogromnym obciążeniem dla ich budżetu. Prawda jest taka, że na opłacanie pensji Argentyńczyka stać dziś tylko dwa kluby sponsorowane przez szejków – PSG i Manchester City. Ale nawet one musiałyby się wykazać kreatywną księgowością, by nie złamać zasad Finansowego Fair Play.

Fakt, że Messi mógłby dołączyć do Neymara, dolewa oliwy do ognia przed dwumeczem z PSG. W ostatnich tygodniach pisano, że wraz z żoną i synami zaczął naukę języka francuskiego, że Di Maria przedłuży umowę, by występować z nim w jednej drużynie, a Neymarowi nagle odechciało się uciekać z Francji. Ale może to tylko element gry, obliczony na zyskanie przewagi psychologicznej. Tak twierdzi trener Barcelony. – To brak szacunku, że przed tak ważnym spotkaniem rywale mówią tyle o naszym piłkarzu – irytuje się Ronald Koeman, ale przed starciem z PSG jest pełen optymizmu. Barca zaczęła rok od siedmiu ligowych zwycięstw, niewykluczone, że do wtorku wyleczyć się zdąży lider obrony Gerard Pique.

Historia meczów Barcelony i PSG jest bogata, RB Lipsk i Liverpool spotkają się po raz pierwszy, ale ich trenerzy Julian Nagelsmann i Juergen Klopp znają się nie od dziś. W 2017 roku rywalizowali o fazę grupową Champions League. Nagelsmann prowadził wówczas Hoffenheim, nie zdołał wyeliminować Liverpoolu, ale Klopp nie szczędził mu ciepłych słów. – To wielki trenerski talent – chwalił młodszego kolegę po fachu.

– Przejechał się po nas wtedy pociąg ekspresowy. Mam nadzieję, że tym razem nie zmarnujemy jedenastki, a Trent Alexander-Arnold nie strzeli nam gola z wolnego – wspomina Nagelsmann.

Można powiedzieć, że przed rokiem uczeń przerósł mistrza, bo broniący trofeum Liverpool pożegnał się z Ligą Mistrzów już w 1/8 finału, a Lipsk dotarł aż do półfinału. Wychowanego w Bawarii 33-latka, po którego już wcześniej zgłosił się Real, namaszczono nawet na przyszłego selekcjonera reprezentacji Niemiec. Nagelsmannowi nigdzie się jednak nie spieszy, nie chce od razu skakać na głęboką wodę. W Lipsku niczego mu nie brakuje.

Liverpoolu nie lekceważy. – Nie ma mowy o żadnym kryzysie na Anfield. Z powodu wielu kontuzji ich zawodnicy muszą grać na pozycjach, do których nie są przyzwyczajeni. Ale Juergen ma dar inspirowania ludzi – przekonuje Nagelsmann w poniedziałkowej rozmowie z „Kickerem". Obaj panowie są wyznawcami tzw. gegenpressingu, więc mecz w Budapeszcie (przeniesiono go tam ze względu na restrykcje nałożone przez niemieckie władze na podróżnych z Wielkiej Brytanii) zapowiada się jako święto atrakcyjnego futbolu.

Portugalczycy rzadko mają okazję oglądać Cristiano Ronaldo w ojczyźnie. Tym bardziej szkoda, że spotkanie Porto z Juventusem wypadło w czasie pandemii i w środę zobaczą go wyłącznie w telewizji. Dla rodaków Ronaldo jest wyjątkowo litościwy. W 12 meczach przeciw drużynom ze swojego kraju strzelił tylko cztery gole, w tym jednego Porto. Po ostatniej ligowej porażce z Napoli zaapelował do kolegów i kibiców, by podnieśli głowy i pomyśleli o Lidze Mistrzów. Po to właśnie przyszedł do Turynu – by natchnąć innych wiarą, że mogą dokonywać rzeczy większych niż seryjne zdobywanie tytułów w Serie A. W maju minie 25 lat, odkąd Juve wygrało Champions League. Dorosło pokolenie, które tego nie pamięta.

Tak jak Juventus chce zerwać z łatką bycia wyłącznie mistrzem własnego podwórka, tak Sevilli przestały wystarczać triumfy w Lidze Europy. Miło być rekordzistą tych rozgrywek, ale ambicje w Andaluzji są o wiele większe.

W LM Sevilla nigdy nie zaszła dalej niż do ćwierćfinału. To było w 2018 roku, pokonał ją wówczas Bayern, a teraz na jej drodze staje inny niemiecki zespół – Borussia Dortmund. Recepta na sukces wydaje się prosta: trzeba wyeliminować z gry Erlinga Haalanda. Tylko jak zatrzymać prawie dwumetrowego faceta, który jest silny jak tur, biega niczym sprinter, a i technikę jak na swoje warunki fizyczne ma nienaganną?

1/8 FINAŁU LIGI MISTRZÓW

Wtorek (rewanże 10 marca) ? Barcelona – Paris Saint-Germain (21.00, Polsat Sport Premium 1) ? RB Lipsk – Liverpool (21.00, Polsat Sport Premium 2) Środa (rewanże 9 marca) ? Porto – Juventus (21.00, TVP 1, Polsat Sport Premium 1) ? Sevilla – Borussia Dortmund (21.00, Polsat Sport Premium 2)

Gdyby zapytać kibiców, za co kochają Ligę Mistrzów, większość pewnie odpowiedziałaby, że za takie wieczory jak ten 8 marca 2017 roku.

Po porażce 0:4 w Paryżu szanse na awans do ćwierćfinału dawali Barcelonie tylko najwięksi optymiści. Nikt wcześniej nie odrobił tak dużej straty, ale gospodarze postanowili dokonać niemożliwego. Błyskawicznie rzucili się do ataku, jednak gdy po godzinie gry Edinson Cavani strzelił gola na 1:3, a Barca potrzebowała trzech kolejnych bramek, wydawało się, że jest po meczu. Do 88. minuty wynik na Camp Nou się nie zmieniał i wtedy zdarzył się cud. Neymar trafił z rzutu wolnego, potem z karnego, a na koniec asystował przy golu Sergio Roberto. Remontada stała się faktem. To był jeden z największych powrotów w historii futbolu i prawdopodobnie najlepszy występ Neymara, który kilka miesięcy później zamienił Barcelonę na Paryż, bijąc transferowy rekord świata.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego