W związku z nieodwracalnym postępem technologicznym i wszechobecną cyfryzacją Komisja Europejska od jakiegoś czasu pracuje nad ofensywą legislacyjną, odpowiadającą na wyzwania cywilizacyjne, które się z tym wiążą.
Świat przyspieszył
Pandemia wirusa SARS CoV-2 jeszcze bardziej uwypukliła konieczność tych działań – badanie przeprowadzone przez Twillo wskazuje, że Covid-19, który ogarnął świat, przyspieszył procesy transformacyjne w firmach przeciętnie o 5,3 roku. To oznacza, że dziś mierzymy się z zagadnieniami, o których jeszcze na początku tego roku uważaliśmy, że nie staną się istotne aż do 2025 roku.
Do tego dodać trzeba fakt, że regulatorzy i tak mają trudności z nadążaniem za rozwojem technologii. Jak duże? Dla przykładu, kryptowaluty wciąż nie doczekały się w większości systemów prawnych nawet definicji – a jest niemal 40 lat po ich wynalezieniu i 11 lat od debiutu bitcoina. Innymi słowy – pandemia sprawiła, że pilnie potrzebne już wcześniej odpowiedzi na wyzwania przyszłości, teraz stały się wymagane na wczoraj.
Jakie to wyzwania? Każdy z nas może, myślę, wymienić wiele, choćby towarzysząca pandemii „infodemia", czyli wszechobecna dezinformacja związana z koronawirusem i tak jak on pochłaniająca życie tysięcy osób. Jednak jej ofiarą może paść nie tylko ktoś, kto wprowadzony w błąd nie zaszczepi się przeciwko chorobie, ale też sama demokracja. Afera Cambridge Analytica pokazała nam, jak algorytmy służące na co dzień do sprzedawania nam butów czy telefonów mogą równie skutecznie sprzedawać dezinformację i populizm, wpływając na wynik wyborów (w tym tych, gdzie wybierany ma dostęp do ponad 6000 głowic nuklearnych).
Jednak nawet wybuch tej afery nie spowodował znaczącego przyspieszenia prac nad nowelizacją dyrektywy regulującej funkcjonowanie platform internetowych. Dla kontekstu – obecne prawo uchwalono, kiedy Mark Zuckerberg był w liceum, a Google dopiero co przestał używać serwerów zbudowanych z klocków Lego.