Reklama

Tomasz Pietryga: Premier zawinił, niech naprawia

Mateusz Morawiecki powinien pilnie sprecyzować swoją wypowiedź o zakazie poruszania się w ostatni dzień roku, bo mogła wprowadzić w błąd i narazić obywateli na bardzo surowe kary.

Aktualizacja: 29.12.2020 19:20 Publikacja: 28.12.2020 20:44

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki

Foto: KPRM

Niefrasobliwa jest wypowiedź premiera, że „godziny policyjnej" w sylwestra nie będzie, bo wymagałoby to wprowadzenia stanu wyjątkowego. Sprawia wrażenie, że rząd wycofał się z restrykcji wprowadzonych w sylwestrową noc. A tak nie jest.

Od samego początku „godzina policyjna" była sformułowaniem publicystycznym. Nie miała oparcia prawnego, bo jej wprowadzenie wymagałoby decyzji prezydenta. I w tej części premier ma rację. Aby jednak karać za wychodzenie na ulicę w sylwestra, godzina policyjna nie jest potrzebna, o czym Mateusz Morawiecki już nie wspomniał. Co gorsza, wplatając w swoją wypowiedź apel do Polaków o niewychodzenie z domów, posłużył się miękką sugestią, że rząd chce ich zatrzymać w domach nie surowymi karami, ale prosząc o rozsądek.

Abstrahując od akademickich dyskusji toczonych przez niektórych prawników, czy zakazy są zgodne z konstytucją, czy też nie, wychodząc z domu po godzinie 19.00 w sylwestra, możemy zostać ukarani mandatem.

W uproszczeniu: art. 52 konstytucji mówi o wolności poruszania się, wskazując, że można ją ograniczyć ustawą. W ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych i zakażeniach art. 46 daje taką możliwość, upoważniając władze do wydania rozporządzenia, w którym może określić czasowo ograniczenia w przemieszczaniu. I właśnie taką konstrukcję przyjął rząd. Rozporządzenie weszło w życie i obowiązuje. W efekcie obywatel, który pojawi się na ulicy w godzinach między 19.00 w sylwestra a 6.00 w Nowy Rok, musi się liczyć z karą nawet 30 tys. zł, gdy zatrzyma go policja. Pod warunkiem, że ta złoży odpowiedni wniosek o ukaranie do inspektora sanitarnego. Obowiązuje tu tryb administracyjny, a kara ściągana jest z konta w ciągu siedmiu dni od dnia wydania decyzji. Oczywiście obywatel ma prawo odwołania się, jednak udowodnienie w sądzie swoich racji czy niekonstytucyjności tego rozwiązania może zająć kilka lat.

To dotkliwa sankcja, dlatego państwo, wprowadzając zakazy, powinno być bardzo precyzyjne zarówno w formułowaniu przepisów, jak i w komunikacji z obywatelami. Tymczasem ostatnia wypowiedź premiera może wprowadzić wielu obywateli w błąd. Dlatego powinien ją sprecyzować. W przeciwnym razie wiele zdezorientowanych osób może zostać surowo ukaranych, interpretując jego słowa jako poluzowanie restrykcji. Innym sposobem może być uchylenie samego rozporządzenia. Byle szybko, bo do nocy sylwestrowej zostało już niewiele czasu.

Reklama
Reklama
Opinie Prawne
Tomasz Zalewski: Włoska lekcja cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: AI bywa mądra, ale niedyskretna
Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Nie podstawiajmy nogi przyszłym rozwodnikom
Opinie Prawne
Ziemowit Bagłajewski: Kto naprawdę zyska na ustawie frankowej?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Systemy bez nadzoru
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama