Cezary Wójcik: Nie fałszować bilansu korzyści z uczestnictwa Polski w UE

W ubiegłym tygodniu jeden z posłów Solidarnej Polski zasugerował negatywny bilans członkostwa Polski w UE.

Aktualizacja: 01.12.2020 09:52 Publikacja: 30.11.2020 21:05

Cezary Wójcik: Nie fałszować bilansu korzyści z uczestnictwa Polski w UE

Foto: Adobe Stock

Poseł Solidarnej Polski przeciwstawił napływ bezpośrednich środków z budżetu UE do Polski (440 mld zł) transferom zysków kapitałowych z Polski (760 mld zł), sugerując negatywny bilansu członkostwa Polski w Unii Europejskiej w wysokości ponad 320 mld zł strat. Podkreślam – był to poseł partii rządzącej.

Jest to nieuprawnione i wprowadzające w błąd zestawienie, niewłaściwie informujące o korzyściach i kosztach uczestnictwa Polski w UE.

Jako ekonomista mógłbym napisać, że przy założeniu stałej stopy transferu rosnące transfery z Polski oznaczają po prostu rosnące inwestycje w nasz kraj i są w istocie symbolem naszego sukcesu.

Mógłbym powiedzieć, że przytoczone przez posła Posła zestawienie nie ma żadnego uzasadnienia, bo dotyczy kategorii zupełnie odmiennych i nieporównywalnych – jak porównywanie deficytu budżetowego do deficytu płatniczego albo średniej pensji pracownika Orlenu do zysku Orlenu. Mógłbym też pewnie przytoczyć skomplikowane analizy empiryczne.

Zamiast tego opowiem historię, która tu jest sednem i jest niezwykle ważna. I może więcej wyjaśni ona tym, którzy ekonomistami nie są i mogą się gubić w tym wszystkim.

Historia Petera

Peter jest Niemcem z Berlina. 15 lat temu po wejściu Polski do EU przeprowadził się do naszego kraju. Trochę się bał, rozważał w tym czasie też Francję, ale zaryzykował.

Peter ma dobry fach, który zdobył w dobrej szkole zawodowej w Niemczech. Naprawia stare szafy. Rocznie sprzedaje 20 szaf.

Peter ma kolegów z młodości, którzy zostali w Niemczech, a oni z kolei mają kilku kolegów w Holandii i Francji. Dlatego dzięki tym starym znajomościom rocznie pięć szaf Peter sprzedaje za granicę.

Peter jest dobry w swoim fachu i dobrze mu się wiedzie. W sumie zarabia 20 tys. złotych miesięcznie (240 tys. rocznie), a więc dużo więcej niż przeciętny Polak, a nawet blisko tego, co zarabiają jego koledzy w Niemczech. Z tego 4 tys. oddaje miesięcznie w podatkach, 5 tys. to sprzedaż za granicę.

Dzięki Peterowi Polska ma większy PKB o 240 tys. zł, wpływy do budżetu w wysokości 50 tys., no i eksport 60 tys. Peter nigdy tego nie mówił, ale wie, że jego koledzy z Polski podpatrzyli kiedyś jego metodę pracy i teraz im też lepiej się wiedzie – lepiej zarabiają, mają klientów z zagranicy, ich praca ma coraz lepszą reputację, choć nie jest to łatwo wymierzyć.

Jednocześnie – o tym często Peter rozmawia ze swoją matką i kolegami z Niemiec, którzy tego nie rozumieją i mocno psioczą – rząd niemiecki przesyła rocznie Polsce miliardy euro ze swojego własnego budżetu.

Peter widzi je ze swojego balkonu. Jest nowa droga, stare miasto zostało wyremontowane, powstało przedszkole i plac zabaw dla dzieci.

Peter nie tylko dobrze zarabia, ale jak przyjeżdżają do niego koledzy z Niemiec, to coraz bardziej im się podoba i doceniają jego decyzję, która wówczas była ryzykowna.

Ale jest coś jeszcze: TRANSFER. Co roku w grudniu Peter wysyła matce na święta Bożego Narodzenia 2 tys. euro, czyli 10 tys. złotych. Te 10 tys. to niewiele przy 240 tys. dochodu, głównie wydawanych w Polsce, 50 tys. w podatkach i ZUS, 60 tys. w eksporcie.

Co straciła Polska?

Ten TRANSFER to jednak problem, co coraz bardziej dostrzega Poseł. No bo jak to, Niemiec może wysyłać pieniądze kosztem naszego kraju? Poseł unosi się narodowym oburzeniem, a z jego Twittera wylewają się patriotyczne posty.

Dołączają do niego inni. Wspólnie z Posłem tłum organizuje manifestację pod balkonem Petera. Widać biało-czerwone flagi, flagi niektórych klubów i transparenty z napisami „Oddaj nam nasz TRANSFER", „Straszny TRANSFER", „Niemiec do domu" „Niemiec Raus, bo Niemiec to Zdrajca".

Peter patrzy najpierw zdziwiony, potem zasmucony, a gdy race sięgają jego okien – przestraszony. Po jakimś czasie wysyła wszystkie swoje oszczędności do domu, potem sprzedaje mieszkanie i inny majątek i wraca do Berlina.

Tłum wiwatuje: „Transfer, transfer – odzyskaliśmy nasz transfer!".

A Polska? Co straciła Polska? Wyspiański miał na to pytanie swoją odpowiedź:

„Miałeś, chamie, złoty róg,

miałeś, chamie, czapkę z piór,

czapkę wicher niesie,

róg huka po lesie,

ostał ci się ino sznur,

ostał ci się ino sznur".

Postscriptum. To prosta historia. Jak każda taka metafora może być rozbita przez inną metaforę.

Na przykład że Peter zapomniał dodać, że z pieniędzy płynących do Polski z Niemiec część jest wydana na ekspertów niemieckich. Albo że Peter to człowiek, a nie firma. Albo że gdy Peter zaczął robić szafy, ludzie przestali kupować u jego sąsiada z Polski. Albo że przedszkole wybudowane z pieniędzy z Niemiec wcale nie jest takie ładne i leży w mało dogodnym miejscu. Albo że Peter część swojej pensji wydaje na swoją ulubioną Currywurst, którą kupuje w Berline, więc nie cały jego dochód zostaje w Polsce.

Ale to wszystko drobnostki, które istnieją tylko w kategoriach brutto. Ta prosta historia to historia prawdziwa.

Cezary Wójcik – profesor SGH. W przeszłości był doradcą prezesa NBP i ministra finansów i członkiem rady makroekonomicznej.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację