Wolność słowa, wypowiedzi dyskryminujące, mowa nienawiści - analizuje Iwona Pruszynska

Na świecie uważa się wolność słowa za prawo człowieka. Jednocześnie istnieje tendencja do zakazywania wypowiedzi dyskryminujących – pisze Iwona Pruszynska.

Publikacja: 07.03.2019 08:02

Wolność słowa, wypowiedzi dyskryminujące, mowa nienawiści - analizuje Iwona Pruszynska

Foto: Adobe Stock

Coraz częstsza i śmielsza retoryka nienawiści, jaką możemy obserwować w przestrzeni publicznej, oraz niebezpiecznie ambiwalentna postawa rządu PiS-u wobec niej ożywiły ponownie debatę nad konfliktem między konstytucyjną gwarancją wolności słowa a prawem każdego obywatela do życia w godności i bez poczucia strachu.

Czytaj także: Problemy z wolnością słowa i jej ograniczeniami - wyzwania dla projektodawcy nowej konstytucji

Zwolennicy wolności słowa stoją na stanowisku, że oczernianie innych, szczególnie tych pełniących funkcje publiczne, nie powinno być przedmiotem regulacji prawnych. O ile należy się zgodzić z tym, że swobodna dyskusja jest niezbędnym elementem demokracji, o tyle z wolnością słowa można już polemizować. Pokutuje pewne błędne założenie – może ma to coś wspólnego z konotacją słowa „wolny" – że jeśli chcesz się cieszyć wolnością wypowiedzi, to ta wolność powinna być totalna. Spójrzmy na parlament. Australijscy parlamentarzyści w trakcie prac muszą powstrzymać się od używania obraźliwego lub wulgarnego języka. W obydwu izbach parlamentu obowiązują regulacje, które wymagają od parlamentarzystów zrzeczenia się mandatu, jeśli będą wypowiadać się w sposób wulgarny lub z użyciem obraźliwego słownictwa.

A teraz przenieśmy się na ulicę. W większości australijskich jurysdykcji możesz zostać ukarany, jeśli użyjesz obraźliwego języka w miejscu publicznym. W zeszłym roku w Nowej Południowej Walii skazano 12 000 osób za naruszenie przepisów karnych dotyczących używania obraźliwego języka.

A zatem, jeśli politycy muszą powstrzymać się od używania obraźliwego języka, jeśli zaakceptujemy, że można skazać obywatela za wulgarne wypowiedzi w miejscu publicznym, to tym bardziej słuszne wydaje się pociągnięcie jednostki do odpowiedzialności za wyrażanie publicznie nienawiści do drugiego człowieka.

Mowa nienawiści często używa stereotypów na temat mniejszości, aby w ten sposób usprawiedliwić wrogie zachowanie wobec niej. Mowa nienawiści jest przede wszystkim sprzeczna z wolnością słowa. Ta zaś ma pięć podstawowych zadań. Pomaga w osiągnięciu samospełnienia, służy odkrywaniu prawdy, wzmacnia zdolność do podejmowania decyzji, wreszcie zapewnia mechanizm, ustanowiania rozsądnej równowagi między konserwatyzmem a potrzebą zmian społecznych.

Mowa nienawiści utrudnia te cele. Ocena tego, czy, jak i ile mowy nienawiści powinno być zabronione, musi zatem uwzględniać pewne kluczowe zmienne, a mianowicie, co i kto są zaangażowani oraz gdzie i w jakich okolicznościach dochodzi do incydentów jej propagowania.

Kto i gdzie

„Kto" należy rozumieć zawsze w liczbie mnogiej, ponieważ obejmuje nie tylko tego, kto wypowiada się pogardliwie, ale też adresata wypowiedzi oraz publiczność, do której skierowane jest dana obelga.

W związku z tym, w kontekście konkretnej wypowiedzi dyskryminującej daną jednostkę wpływ mowy nienawiści może znacznie różnić się w zależności od tego, czy jest ona wypowiadana przez wysokiego urzędnika państwowego, czy ważnego lidera opozycji, czy też jest narzędziem propagandy uprawianej przez zmarginalizowaną grupę outsiderów bez wiarygodności społecznej. Istotne jest naturalnie znaczenie wypowiadanych słów. Oczywiste słowa nienawiści, takie jak te, które zawierają surowe rasistowskie obelgi lub inwektywy, łatwo jest scharakteryzować jako jawną mowę nienawiści. Natomiast wypowiedzi takie jak negacja Holokaustu czy wytykanie pochodzenia niemieckiego lub inne zakodowane komunikaty, które nie wyrażają w sposób jawny obelg, ale są mimo to zaprojektowane do wyrażania nienawiści lub pogardy, są już trudniejsze do zidentyfikowania, ponieważ stanowią ukrytą dyskryminację. Rzeczywiście, w kontekście tych drugich wydaje się, że istnieje potencjalny problem z postawieniem linii demarkacyjnej między prawem mówcy do swobodnego wyrażania opinii na dany temat a umyślnym nadużyciem tego prawa w celu zaatakowania marginalizowanej jednostki lub grupy społecznej. Nie zawsze jest bowiem łatwo wyznaczyć jasne granice pomiędzy szczerą debatą naukową i polityczną czy działalnością artystyczną od zawoalowanej promocji nienawiści rasowej, narodowej czy ideologicznej.

Wreszcie to, gdzie i w jakich okolicznościach wypowiadana jest mowa nienawiści, ma również wpływ na to, czy dana wypowiedź powinna być penalizowana. Tak więc mowa nienawiści szerzona wewnątrz konkretnej grupy społecznej (np. w grupie zradykalizowanej młodzieży narodowej) może w niektórych przypadkach być bardziej niebezpieczna niż w wypowiedziach między różnymi społecznościami.

Jak sobie radzić

Organy międzynarodowe, którym powierzono sądową kontrolę mowy nienawiści, w dużej mierze przyjęły stanowisko zbliżone do niemieckich standardów. Interesującym przykładem jest wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Jersild przeciwko Danii. Duńskie sądy skazały za naruszenie godności innych osób, członków rasistowskiej grupy młodzieżowej, którzy poczynili obraźliwe i degradujące uwagi wobec imigrantów, nazywając ich między innymi „zwierzętami", a także dziennikarza, który przeprowadził z nimi wywiad. Dziennikarz zaskarżył swój wyrok do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Trybunał jednogłośnie stwierdził, że skazanie młodzieży było zgodne z art. 10 EKPC, ale jednocześnie orzekł, że skazanie dziennikarza naruszyło już prawo do wolności wypowiedzi gwarantowane przez przedmiotowy art. 10 EKPC. Ponadto ETPC stwierdził, że chociaż konkretne uwagi sformułowane przez radykalną młodzież odczytane z kontekstu były wysoce obraźliwe, sposób, w jaki zostały przedstawione przez skarżącego, oraz cele, dla których skarżący je upublicznił, były w tych okolicznościach wystarczające, aby przeważyć nad negatywnym skutkiem dla reputacji lub praw innych osób. Wiele demokracji na całym świecie uważa wolność słowa za podstawowe prawo człowieka. Powszechną tendencją jest jednak stanowienie przepisów prawa karnego zakazujących publicznego rozpowszechniania wypowiedzi dyskryminujących. Praktyka ta wynika z przekonania, że mowa nienawiści ma tendencję do podżegania do przemocy, która w inny sposób szkodzi ludzkiej godności i bezpieczeństwu. Niewyczerpująca lista krajów, które ograniczyły szerzenie nienawiści, obejmuje Australię, Austrię, Belgię, Brazylię, Kanadę, Cypr, Danię, Anglię, Francję, Niemcy, Indie, Irlandię, Izrael, Włochy, Szwecję i Szwajcarię.

Kanada

Kanada jest jednym z państw, które zaadaptowały do wewnętrznego systemu prawnego międzynarodowe standardy dotyczące mowy nienawiści. Sąd Najwyższy uznał, że wolność wyrażania myśli i opinii służy realizacji trzech podstawowych wartości społeczeństwa demokratycznego: dążenia do prawdy, uczestnictwa w podejmowaniu społecznych i politycznych decyzji oraz prawa jednostki do samorealizacji. Jednocześnie przyznał, że przepisy mające na celu kryminalizację rozprzestrzeniania mowy nienawiści są zgodne z wyżej wymienionymi wartościami.

W słynnej sprawie R v Keegstra podtrzymał wyrok karny przeciwko nauczycielowi szkoły średniej, który nauczał swoich uczniów propagandy antyżydowskiej. Keegstra mówił na swoich lekcjach, że żydzi „kochają pieniądze", „są głodni władzy", „zabijają dzieci" i nakazał studentom powtórzyć te twierdzenia na egzaminie semestralnym.

W trakcie debatowania nad konstytucyjnością wyroku skazującego w sprawie Keegstra Sąd Najwyższy Kanady podkreślił, że szukanie i dochodzenie do prawdy jest z natury dobrą aktywnością. Powinna być jednak kultywowana w tolerancyjnym i serdecznym otoczeniu dla dobra zarówno tych, którzy wyrażają swoje opinie i poglądy, jak i dla tych, do których kierowane są te wypowiedzi.

Niemcy

Współczesne niemieckie podejście do mowy nienawiści jest wytworem dwóch głównych wpływów: z jednej strony niemieckiej konstytucyjnej koncepcji wolności słowa, z drugiej historycznej spuścizny Trzeciej Rzeszy, a zwłaszcza propagandę nienawiści i dyskryminację Żydów, której kulminacją był Holokaust.

Zgodnie z niemieckim prawem wolność wyrażania opinii musi być równoważona z prawem jednostki i grupy do godności.

Przy rozpatrywaniu skarg na ograniczenie wolności słowa niemiecki Trybunał Konstytucyjny stosuje następujące kryteria: po pierwsze, wartość honoru jednostki zawsze przeważa nad prawem do wypowiadania nieprawdziwych twierdzeń, jeśli są wypowiadane ze świadomością fałszu. Po drugie, jeśli stwierdzenie rzeczywistego faktu narusza intymną sferę jednostki, prawo do honoru tej osoby przeważa nad wolnością słowa.

Zagrożone karą więzienia za atakowanie ludzkiej godności jest: zachęcanie innych do znienawidzenia określonego segmentu populacji, złośliwie narażanie jej na wzgardę lub zniesławianie. Wraz z rosnącą popularnością internetu Niemcy dodały nowy przepis karny penalizujący używanie technologii komputerowej do rozpowszechniania antydemokratycznej propagandy.

Australia

Australia również zabrania publicznego wyrażania nienawiści. Podczas gdy australijska konstytucja wyraźnie nie wspomina o wolności słowa, jest ona dobrze ugruntowana jako domniemane prawo konstytucyjne. W roku 2004 sąd apelacyjny ustalił, że jako demokratyczne społeczeństwo kraj może zabezpieczyć pluralizm polityczny i tolerancję, zabraniając używania obraźliwych, upokarzających lub zastraszających wypowiedzi, które mają realną szansę wyrządzenia szkody jednostce lub grupie społecznej.

Demokracja, pokój i harmonia społeczna dzięki umowie społecznej i pogoni za prawdą służą społeczeństwu jako całości. Natomiast indywidualna autonomia i dobre samopoczucie są z reguły zawsze korzystne jedynie dla danej osoby. W obecnej epoce szybszego sposobu komunikowania się nienawiść może być natychmiastowo rozpowszechniana na całym świecie, a ponieważ naród staje się coraz bardziej społecznie, etnicznie i kulturowo zróżnicowany, potrzeba regulacji staje się coraz pilniejsza. Ze względu na te ważne zmiany rząd nie może już zasłaniać się zobowiązaniem do neutralności, ale jest zobligowany afirmować pluralizm, gwarantować autonomię i godność oraz dążyć do utrzymania minimalnego szacunku w rządzonym przez siebie społeczeństwie. Zaangażowanie się w te wartości wymaga od państwa prowadzenia aktywnej walki przeciwko mowie nienawiści. Byłoby oczywiście lepiej, gdyby nienawiść mogła zostać pokonana przez rozum. Ale ponieważ – jak nas historia nauczyła – nie jest to łatwe, wydaje się, że nie ma innego wyjścia, jak tylko walczyć z mową nienawiści poprzez wprowadzenie takich regulacji prawnych, które zagwarantowałyby społeczeństwu minimum cywilizacyjne.

Autorka jest prawnikiem w Concordia  Australia Polish Lawyers

Coraz częstsza i śmielsza retoryka nienawiści, jaką możemy obserwować w przestrzeni publicznej, oraz niebezpiecznie ambiwalentna postawa rządu PiS-u wobec niej ożywiły ponownie debatę nad konfliktem między konstytucyjną gwarancją wolności słowa a prawem każdego obywatela do życia w godności i bez poczucia strachu.

Czytaj także: Problemy z wolnością słowa i jej ograniczeniami - wyzwania dla projektodawcy nowej konstytucji

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA