Zamiast świętować Dzień Pielęgniarki i Położnej, przedstawiciele tego zawodu wyjdą w środę na ulicę w proteście przeciwko warunkom pracy, zbyt niskim płacom i brakowi realizacji rządowych obietnic. Członkowie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) zapowiadają 18 legalnych zgromadzeń po 25 osób na trasie Sejm – ul. Matejki – plac Na Rozdrożu, któremu planują nadać nową nazwę – Aleje Ujazdowskie – Belweder. Oprócz zapowiadanych 450 związkowców do stolicy wybiera się znacznie więcej członków białego personelu, którzy organizują się oddolnie w mediach społecznościowych.

Związkowcy zaprotestują przeciwko – jak mówią – tragicznym warunkom pracy, które mogą grozić bezpieczeństwu pacjentów: – W niektórych szpitalach brakuje nawet 20–40 etatów. Na ciężkim, 24-łóżkowym oddziale onkologicznym na zmianie pracują dwie zamiast ośmiu pielęgniarek i jeśli jeden z pacjentów będzie wymagał pilnej pomocy, nie pomogą pozostałym – mówi Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP. Dodaje, że braki kadrowe wymuszają pośpiech i żeby pomóc pacjentom, pielęgniarki często nie mają czasu zabezpieczyć się przed zakażeniem Covid-19.

– Od początku pandemii zmarło 160 pielęgniarek i położnych. Do wielu z tych śmierci by nie doszło, gdyby rząd zadbał o odpowiednie warunki pracy. Dziś średnia wieku pielęgniarki wynosi 53 lata, w roku 2030 wzrośnie do 60 lat. Już widzę, jak 60-letni pracownicy podnoszą dorosłych pacjentów ważących 80–100, a coraz częściej więcej kilogramów. Już dziś wielu przedstawicieli naszego zawodu rezygnuje z możliwości pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. Tymczasem rząd nie realizuje polityki na rzecz rozwoju pielęgniarstwa i położnictwa – argumentuje Krystyna Ptok.

Na facebookowej stronie OZZPiP członkinie wrzucają opisy codzienności w polskich szpitalach: brak kadr, trudne do załatania grafiki, dodatki covidowe, które okazują się pieniędzmi widmo. – Pokazujemy rzeczywistość w naszym zawodzie, a posty tłumaczymy również na angielski, by świat zobaczył, w jakich warunkach przychodzi nam pracować w XXI w. I nie dziwił się, dlaczego świetnie wykształcone na polskich uczelniach pielęgniarki zasilają zagraniczne szpitale – tłumaczy.

Czarę goryczy przelała propozycja wynagrodzeń, jakie Ministerstwo Zdrowia zaproponowało pielęgniarkom w ramach nowelizacji ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia: – Pielęgniarki z tytułem licencjata potraktowano jak osoby bez wykształcenia medycznego, nie uwzględniając takich czynników jak doświadczenie zawodowe, odpowiedzialność czy nadzór nad innymi pracownikami, a to niezgodne ze schematem genewskim opracowanym przez Międzynarodową Organizację Pracy – dodaje przewodnicząca OZZPiP.