Odnośnie do konsekwencji unieważnienia umowy kredytowej wypowiedział się Rzecznik Praw Obywatelskich. Na stronie internetowej tego podmiotu słusznie wskazano, że „w odniesieniu do skutków unieważnienia umowy o kredyt dotychczasowe rozstrzygnięcia TSUE ograniczają się do stwierdzenia, że wywiera ono następstwa tożsame do postawienia kredytu w stan natychmiastowej wymagalności (wyrok z dnia 30 kwietnia 2014 r., Ka?sler i Ka?slerne? Ra?bai, C-26/13, pkt 83). Na tle prawa polskiego zastosowanie powinien znaleźć art. 410 § 2 k.c., zgodnie z którym wpłacone przez strony kwoty traktuje się jako nienależne, jako że na skutek orzeczenia sądu (skutecznego ex tunc) podstawa prawna świadczeń obu stron odpadła – umowa bowiem okazała się nieważna (łac. condictio causa finita)".
Unieważnienie oznacza utratę statusu konsumenta
Przytoczony powyżej fragment wypowiedzi RPO nie budzi wątpliwości, gdyż faktycznie w przypadku unieważnienia umowy kredytowej zachodzi sytuacja, w której konieczne jest dokonanie rozliczeń między jej stronami. Także dalszej części wywodu RPO trudno się odmówić słuszności, gdyż faktycznie w takich przypadkach rozliczenie powinno przebiegać stosownie do przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu. Powyższe stwierdzenia nie budzą najmniejszych nawet kontrowersji. Analizując dostępne w prasie wypowiedzi stron sporów sądowych, jak i przedstawicieli istotnych organów państwowych, łatwo dostrzec, że jeden z głównych problemów to określenie kwot, które strony mają sobie wzajemnie zwrócić po unieważnieniu umowy. Kredytobiorcy, których umowy mają zostać unieważnione, z reguły podzielają stanowisko prezentowane na stronie RPO, zgodnie z którym: „Kredytobiorca powinien więc zwrócić bankowi otrzymaną od niego kwotę kapitału, a zatem bez odsetek i kosztów dodatkowych, bank zaś powinien zwrócić kredytobiorcy wszelkie wpłacone przez niego raty kredytowe i inne opłaty oraz składki".
Czytaj także: Frankowicze wygrali, ale nie wszystko - o wyroku ws. państwa Dziubaków
W mojej ocenie powyższe stanowisko mogłoby być uznane za odpowiadające względom etycznym, gdyby nie fakt, że zazwyczaj strony pozostawały w nieważnym łączącym je stosunku prawnym przez długi czas, a przedmiotem świadczenia były znaczące kwoty pieniężne. Okoliczności te istotnie wpływają na sposób postrzegania istniejącego problemu i jednocześnie skłaniają do głębszych poszukiwań adekwatnego rozwiązania prawnego, uwzględniającego także aspekt etyczny. W rozważanych przypadkach zasadniczo istnieje zgoda co do faktu, że za przesłankę unieważnienia umowy kredytowej w takich przypadkach uznaje się condictio sine causa, która oznacza nieważność czynności prawnej zobowiązującej do danego świadczenia. Jak wskazuje się w literaturze, przesłanka ta obejmuje sytuacje, gdy czynność prawna zobowiązująca do spełnienia świadczenia była w chwili jego spełnienia nieważna i nie stała się ważna w chwili jego wykonania (por. K. Mularski, w: M. Gutowski, Komentarz KC, t. 1, 2016, s. 1560; P. Księżak, Bezpodstawne wzbogacenie, 2007, s. 199).
Powyższa okoliczność w mojej ocenie może wywierać istotne skutki nie tylko względem przedmiotu tych świadczeń, ale i statusu prawnego podmiotów będących stronami unieważnianej umowy kredytowej. Zakładając więc, że umowa kredytowa wiążąca bank i kredytobiorcę nigdy nie była ważna, uprawniony może okazać się wniosek, że kredytobiorca nigdy nie miał względem banku statusu konsumenta. Aby osoba fizyczna miała taki status, konieczne jest bowiem dokonanie przez nią czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową (por. art. 22(1) KC).