Malawi - jezioro gwiazd i burz

W Malawi piękno natury i ubóstwo ludzi mieszają się od wieków.

Publikacja: 18.02.2016 19:54

Malawi należy do najsłabiej rozwiniętych państw Afryki

Malawi należy do najsłabiej rozwiniętych państw Afryki

Foto: AFP

W encyklopediach pod hasłem „Malawi" można znaleźć dwa znaczenia. To bowiem zarówno jedno z najbiedniejszych i najmniejszych państw w Afryce, jak i jedno z największych i najpiękniejszych jezior tego kontynentu.

Ten wąski, ciągnący się z północy na południe kontynentu afrykańskiego kraj, wciśnięty jest między dużo większe Tanzanię, Zambię oraz Mozambik i niemal w całości oparty o jezioro Niasa, zwane też właśnie Malawi. To trzeci co do wielkości zbiornik słodkiej wody w Afryce, a dziewiąty na świecie. Cały zachodni brzeg jeziora, większość jego powierzchni oraz największe wyspy należą do Malawi. Wody terytorialne to ponad jedna piąta powierzchni kraju.

Spora część tego akwenu jest parkiem narodowym wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i jedną z największych atrakcji turystycznych regionu oraz rajem dla akwarystów. Wiele gatunków kolorowych ryb występuje jedynie w wyjątkowo przejrzystych wodach Niasa-Malawi. Kiedy jezioro ujrzał słynny XIX-wieczny misjonarz i badacz subsaharyjskiej Afryki doktor David Livingstone, nazwał je Jeziorem Gwiazd. Światełka na łodziach wyruszających na nocny połów rybaków przypominały mu bowiem rozgwieżdżone niebo. Miejscowi jednak nazywali ten bardzo głęboki i często niebezpieczny zbiornik Jeziorem Burz.

Podobnie jest z losem Malawijczyków. Choć mieszkają w jednym z najpiękniejszych zakątków Afryki, ich życie wcale nie jest łatwe. Malawi należy dziś do najsłabiej rozwiniętych państw afrykańskich. Prawie 90 proc. mieszkańców kraju mieszka na wsi i utrzymuje się z rolnictwa. Uprawia się tu przede wszystkim tytoń, herbatę i trzcinę cukrową, które są głównymi dobrami eksportowymi kraju. Natomiast pierwsze na liście roślin uprawnych – kukurydza i maniok – to jedne z najważniejszych źródeł pożywienia. Gleby nie są tu jednak aż tak żyzne, jak w pobliskich Zimbabwe czy Tanzanii, a mało nowoczesny sposób uprawy pól sprawia, że z biegiem czasu ziemie jeszcze bardziej się wyjaławiają. Dodatkowo złoża mineralne są skromne, a brak dostępu do morza podraża wysyłanie za granicę jakichkolwiek towarów. Dlatego bez pomocy międzynarodowej Malawi na pewno sobie nie poradzi. Dotacje i programy pomocowe m.in. Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego to ważny składnik malawijskiego budżetu.

Choć kraj uzyskał niepodległość dopiero w 1964 roku, czyli jako jeden z kilku ostatnich w Afryce, i aż przez trzy następne dekady był po dyktatorsku rządzony przez prezydenta Hastingsa Bandę, to jednak uniknął rozdzierających sąsiednie państwa wojen domowych i ludobójstw.

Spokojne na tle sąsiadów Malawi przyciągało i wciąż przyciąga uchodźców. Przede wszystkim z Mozambiku i Demokratycznej Republiki Konga, a w ostatnim dwudziestoleciu także z Rwandy i Burundi. Uchodźcy, zwłaszcza liczeni w dziesiątkach tysięcy, to dla ok. 18-milionowego Malawi spore obciążenie, a każde zamieszki etniczne w Mozambiku to kolejne setki uciekinierów na malawijskiej granicy.

Malawi zmaga się dziś nie tylko z napływem uchodźców, ale przede wszystkim z mnóstwem zapóźnień infrastrukturalnych. Brakuje dróg, linii telefonicznych, a cały system energetyczny kraju jest zależny od systemu elektrowni wodnych na rzece Shire, który dostarcza aż 95 proc. prądu. Kraj zmaga się także z wysoką inflacją oraz bardzo poważną korupcją. Przyciąganie zagranicznych inwestycji idzie bardzo słabo, ponieważ Malawi w rankingach ryzyka inwestycyjnego znajduje się bardzo nisko. W przygotowywanym co kwartał zestawieniu brytyjskiego magazynu „Euromoney" plasuje się zwykle w okolicach 120. miejsca.

Choć władze w stolicy kraju Lilongwe często oskarżane są o przymykanie oka na potężną korupcję, Malawi notuje stały wzrost gospodarczy, sukcesywnie zbliżający się do 6 proc. rocznie. Średni dochód na głowę mieszkańca ledwo jednak przekracza 1000 dolarów. Średnia długość życia wynosi natomiast tylko 60 lat, a największym zagrożeniem dla Malawijczyków nie są wojny czy głód, ale choroby i infekcje. Służba zdrowia w Malawi należy do najsłabszych na świecie, a ogromne żniwo zbiera AIDS. Nosicielem wirusa HIV jest co dziesiąty Malawijczyk, a rocznie umiera z jego powodu ponad 30 tys. osób. Dlatego spośród Milenijnych Celów Rozwoju ONZ Malawi najmocniej skupia się właśnie na walce z zakażeniami HIV/AIDS. Pierwszy rządowy program walki z wirusem uruchomiono jednak dopiero w 2004 roku, po tym, jak na AIDS zmarł brat ówczesnego prezydenta Bakilego Muluzi.

Drugi problem Malawi to wysoka śmiertelność dzieci i niemowląt. Tę udało się jednak w ostatniej dekadzie ograniczyć o ponad połowę. Dziś umiera średnio 45 niemowląt na 1000 urodzeń, ale jeszcze w 2006 roku wskaźnik ten wynosił 103. Śmiertelności wśród starszych dzieci sprzyja natomiast epidemia AIDS, która sprawia, że w kraju jest nawet milion sierot. Malawijczycy chorują także często na malarię, cholerę i dyzenterię. Zdarzają się nawet przypadki dżumy, którą Europa zna już tylko z lekcji historii.

Jeśli nie uda się poprawić sytuacji sanitarnej i epidemiologicznej, sierot może szybko przybywać, ponieważ kraj ma obecnie drugi na świecie wskaźnik przyrostu naturalnego. Przed Malawi jest już tylko najmłodsze państwo świata – Sudan Południowy.

Jeśli takie tempo przyrostu naturalnego się utrzyma – w 2050 roku będzie ponad 45 milionów Malawijczyków. Bez modernizacji kraju i poprawy jego infrastruktury życie wielu z nich będzie tylko codzienną walką o przetrwanie. Samo piękno malawijskiego krajobrazu i coraz lepiej rozwijająca się turystyka nie wystarczą. W życiu Malawijczyków wciąż więcej jest burz niż przynoszących szczęście gwiazd, które kiedyś ujrzał tu oczyma wyobraźni doktor Livingstone.

Dominika Kulczyk jest członkiem rady nadzorczej Kulczyk Investments i prezesem Kulczyk Foundation oraz założycielką i wiceprezesem polskiego oddziału Green Cross International

W encyklopediach pod hasłem „Malawi" można znaleźć dwa znaczenia. To bowiem zarówno jedno z najbiedniejszych i najmniejszych państw w Afryce, jak i jedno z największych i najpiękniejszych jezior tego kontynentu.

Ten wąski, ciągnący się z północy na południe kontynentu afrykańskiego kraj, wciśnięty jest między dużo większe Tanzanię, Zambię oraz Mozambik i niemal w całości oparty o jezioro Niasa, zwane też właśnie Malawi. To trzeci co do wielkości zbiornik słodkiej wody w Afryce, a dziewiąty na świecie. Cały zachodni brzeg jeziora, większość jego powierzchni oraz największe wyspy należą do Malawi. Wody terytorialne to ponad jedna piąta powierzchni kraju.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”