8 lutego „Rzeczpospolita" informowała o wyjątkowo obiecujących tegorocznych ekspedycjach badawczych („Uczeni ujawniają zagadki Ziemi"). Wśród wymienionych znalazła się misja, której celem jest eksploracja podlodowego jeziora Mercer. Nie trzeba było długo czekać na potwierdzenie tej prognozy: badacze z University of Nebraska – Lincoln już dowiercili się do dna tego jeziora. Pod warstwą lodu kilometrowej grubości pobrali próbki z dna tego akwenu. Analiza laboratoryjna ujawniła nieoczekiwany fakt: próbki zawierają szczątki maleńkich zwierząt – niesporczaków. Wcześniej odkryto je już w wielu miejscach na ziemi, słyną z niesamowitej odporności.
Odkrycie w ciemności
Niesporczaki (Milnesium tardigradum) to bardzo małe bezkręgowce, które zasiedlają głównie środowiska wodne lub wilgotne. Znanych jest ponad 1000 gatunków niesporczaków. Długość ich ciała waha się od 0,01 do 1,2 mm. Są przezroczyste, bezbarwne, a jeśli zabarwione, wynika to z koloru pokarmu. Mogą wejść w stan kryptobiozy – spoczynku, który jest przerywany po ustaniu niekorzystnych warunków – na każdym etapie ich cyklu życia, w stadium jaja i osobnika dorosłego.
– Odkrycie jest całkowitym zaskoczeniem. Niesporczaki były pomieszane z masą osadu dennego – entuzjazmuje się David Harwood, mikropaleontolog, uczestnik ekspedycji.
W podobnym tonie, komentując odkrycie, wypowiedział się glacjolog dr Sławek Tulaczyk z Uniwersytetu Kaliforni w Santa Cruz, który od lat 90. zajmuje się osadami podlodowymi: – W tym przypadku nie są to organizmy pochodzenia wodnego, lecz lądowego. To naprawdę absolutnie wspaniałe odkrycie. Dotychczas nic podobnego nie zostało znalezione pod czasza lodową w żadnym miejscu na naszej planecie.
Aby wytłumaczyć „niewytłumaczalne", ten amerykański glacjolog wskazuje na kilka możliwości. Dwie najbardziej prawdopodobne są następujące: organizmy te dostały się do podlodowego jeziora wraz z wodami podziemnych rzek biorących początek na powierzchni ziemi, na zboczach gór. Inna możliwość: niesporczaki zostały uwięzione przez mróz w głębi lodowca, następnie przetransportowane do miejsca, gdzie je znaleziono, przesuwały się stopniowo, w miarę przesuwania się masy lodowej.