Wokalistka, która wkrótce odbierze statuetkę w kształcie miniaturowych sanek, do debiutu płytowego szła krętą drogą przez ponad 10 lat (od występu w "Mam talent"). A co najmniej - od lat siedmiu, kiedy podpisała kontrakt z wytwórnią Jazzboy Records.

Premiera albumu "Ciche dni" - ukazał się 26 marca - zbiegła się ze startem trzeciej edycji Sanek.


- Dużo jest na tej płycie gorzkich refleksji, trochę głębszych przemyśleń. Lubię to nazywać zwiewnym smutkiem - mówi Kaśka Sochacka w "Wyborczej". - Ciche dni to taki stan, który sprzyja myśleniu, grzebaniu we własnych emocjach. Ale jest w tej płycie też dużo nadziei, bo po cichych dniach często przychodzą te dobre chwile, konflikty wygasają, można znaleźć wspólny mianownik.